Pingu's absurdlog

Związki są fajne, do momentu kiedy przestają...

Związki są fajne, do momentu kiedy przestają...

Zauważyłem taką dziwną zależność. Odkąd kuszę się na coś takiego co można nazwać stałą partnerką mojego życia, to mniej więcej po 7-8 miesiącach coś się psuje. Każdy mój krok lub postępek jest oceniany na moją niekorzyść, fakt jest taki, że zawsze wtedy mi się odechciewa. Jestem trudnym materiałem, zdaję sobie z tego sprawę, tylko zastanawia mnie to czemu to wychodzi z norki dopiero po takim okresie czasowym. Jest to nie tylko zaskakujące co irytujące, bo jestem wystarczająco nieodpowiedzialny i niedojrzały, ze jedynym wyjściem z takiej sytuacji, gdy wszystko się jebie ze sobą bez powodu i radości, jest odcięcie się.

Mam nadzieję, ze tym razem uda. A może nie mam nadzieji. Tak jestem zmęczony...