Wystawiam dupe i czekam na baty.

U nas w papalandzie ta historyja nastapila.
Mianowicie pewien policjant mial urodziny i postanowil zaprosic ekipe z komendy na impreze. Postanowil urzadzic ja na swojej dzialce ogrodniczej. Zlazlo sie ich tam z dziesieciu, moze pietnastu. A ze jubilat nie mial co poczac ze swoim owczarkiem, znaczy sie policyjnym, nad ktorym piecze sprawowal, postanowil zabrac go ze soba, coby sie wyhasal. No i jak to na party 1 flaszka, druga, trzecia, piata itd... i panowie zapomnieli o bozym swiecie. W pewnym momencie do jubilata podbiega wilczus z takim mini pieskiem calkiem martwym. Nie zeby tak troche. I kladzie mu poslusznie zdobycz pod stopami. Pies jubilat otrzezwial w momencie gdy spostrzegl, ze ta mini zdobycz to piesek z sasiedniej dzialki, na ktorej sasiad owa zdobycz trzymal przy budzie w celu czynienia halasu podczas wizyt niepowolanych osob. Nastapila burza mozgow w celu rozwiazania niewygodnej sytuacji. I cala reszta stada poza wspomnianym wilczurem wpadla na genialny pomysl zatarcia sladow zbrodni. Postanowili, ze martwego pieska zaniosa spowrotem na dzialke sasiada i przywiaza do lancucha przy budzie tak, jak to pierwotnie wygladalo. Tak tez uczynili. Nie wiem, czy wilczur to widzial czy nie, ale jesli tak, to mu wspolczuje wlasciciela. W kazdym razie po robocie wrocili suszyc szklo do reszty w poczuciu dobrze wykonanej roboty. Minal weekend i tak w srodku tygodnia, kiedy jubilat poczul sie na silach posprzatac po imprezie, wrocil na dzialke i sprzata. I przychodzi do niego sasiad, wlasciciel martwej zdobyczy z lamentem. Panie szanowny! Pan zes policjant! Zrobzesz kurwa pan cos z tym,bo tydzien temu pies mi zdechl i zakopalem go na dzialce, a trzy dni pozniej znowu widze go przy budzie do lancucha przywiazanego...

było, a za debiut tradycyjny

No kur.a nie wierzę. Już nawet Piotr Bołtruczuk jakieś 20 lat temu opowiadał to jako autentyk. Zdecydowanie zabawniej.

:robert7000 Kto kurwa??????

Chłopie, nie wiesz, że w języku polskim to słowo może oznaczać wszystko? A tu taki link, równie zabawny:
https://joemonster.org/phorum/read.php?f=3&i=688056&t=688056

I drugi:
https://www.teksty.jeja.pl/536,wyklad-profesora-miodka.html

No ta historia ma ponad 20 lat. A ze Baltroczyk ja opowiadal to nie wiem. On krakowski, wiec kolo Wadowic. A ta historia z Wadowic sie wywodzi. Spodziewalem sie takich reakcji, bo czego to na JM nie bylo

Tę historię każdy opowiada jako autentyk znajomego

ej, a znacie ten o Turkach??

:gibss opowiedz jeszcze o rondzie w Opolu! Dobra, nazwę miasta możesz zmienić.

:gibss



Dla mnie historia może być nawet stuletnia, mam pamięć dobrą, ale krótką i sumienie czyste, bo nie używane

:krzycz22 dawaj!

:djbanan

:nevya doskonale rozumiem. Wiele jest takich historii. A np jedna ode mnie z miasteczka jest taka, ze kolega sie nacpal i z 4 pietra wyskoczyl nago na trawnik, wstal i poszedl na spacer. Spytany pozniej dlaczego to zrobil - odpowiedzial, ze chcial zastanowic sie nad samym soba... Ot papieskie miasto. Papa zakazal kondomow, to ludziom odpierdala. Kremowki lecza tylko zakonnice

:ami56 no więc pewnego razu byłem na dyskotece w Niemczech.Tańczył tam Rosjanin w koszulce z napisem: "Turcy mają 3 problemy".
Po chwili podchodzi do niego wielki jak niedźwiedź Turek i pyta:

- A w mordę to byś chciał?
- I to jest wasz pierwszy problem, bezpodstawna agresja - rzekł Rusek

Dyskoteka się skończyła, wychodzimy z knajpy, w tym Rusek, a na zewnątrz czeka na niego 15 Turków, którzy szykują się do ataku na niego.
- I to jest wasz drugi problem - mówi Rusek - zamiast załatwić sprawę po męsku, jeden na jednego, zwołujecie wszystkich swoich ziomków.

Turcy konkretnie podku...wieni wyciągają noże, maczety, scyzoryki z zamiarem ataku.
- I to jest wasz trzeci, najważniejszy problem - mówi rusek - na strzelaninę zawsze przychodzicie z nożami...


Kiedyś Wam jeszcze opowiem jak to naprawdę było z tymi gwoździami od Wilsona

:ami56 nic wiecej do szczescia nie potrzeba. Pelna zazdrosc.

:gibss , wiesz, ale naprawdę nie warto wierzyć ludziom w takie historyjki, jeżeli samemu się nie doświadczyło, bo mój kolega też się zarzekał, że to prawdziwa historia jego sąsiada. Mało tego, wydaje mi się, że taką historyjkę słyszałem w jednym z anglojęzycznych filmów.

:nevya ale ta ostatnia jest faktem. Skurwiel byl taki miekki, ze nic mu sie nie stalo. Spedzil miesiac na obserwacji w psychiatryku po tym i tyle

:gibss , w ostatnią nie mam powodu wątpić, po prostu historia z psem wyjątkowo wątpliwa. Być może nigdy się nie wydarzyła, albo musiała mieć gdzieś swój początek, ale już się raczej nie dowiemy gdzie

W ogole w tym bloku w ktorym mieszkalem tych wydarzen troche bylo.W tej samej klatce byl pies wyrzucony z 4 pietra przez pijanego wlasciciela i odbiø sie od daszku nad wejsciem do klatki schodowej i tylko sie otrzepal idac dalej. Za komuny jacys mafiozi z Krk. pocieli twarz pieknej zonie sasiada, ktory zalozyl firme itd. Maly blok. 4 klatki. 4 milicjantow tam mieszkalo, a dzialo sie jak na jakims Targowku w Wawie...
.

:nevya rozumiem, daj juz spokoj

:krzycz22

To mi przypomina "Dzień próby", rosyjska mafia jest najlepsza

a ja poproszę Szarytki na rondzie w Opolu w Matizie.

:gibss on akurat olsztyński

Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, czytałem Krainę Chichów Jonathana Carrolla (wydrukowaną w miesięczniku "Fantastyka") i wydaję mi się, że tam był już ten tekst tylko, że z królikiem. A powieść powstała w 1980 roku.

Ja znałem w wersji o samobójcy i celnikach. Gość się powiesił po niemieckiej stronie, ale że Niemcy nie chcieli problemów, więc pod osłoną nocy przewiesili samobójcę po polskiej stronie. Ale, że Polacy nie gęsi, przenieśli wisielca na stronę niemiecką.
Rano niemiecki celnik wygląda przez okno i krzyczy "Jetzt hängt der Kerl wieder bei uns!"

:krzychpl mozliwe. Mialem na mysli jego obracanie sie na pace

Nie chce mi się tego całego czytać, ale opowiastkę mam. Autentyczna, zaręczam, byłem przy tym.

Byliśmy na domówce. Impreza jak impreza - alkohol, dragi - jak to za małolatów. Jeden gościu zamarzył sobie, że wyskoczy przez balkon. Ósme piętro w wieżowcu. Spacyfikowali, uśpili. Ale on się obudził i nikt już nie zdążył go zatrzymać. Jego szczęście, że pod oknami krzaki były. Ja już nie pamiętam jakie, ale takie duże - bez, tarnina? Coś. Oczywiście straszna chryja, policja, te sprawy. Facet ma obydwie ręce połamane tak, że chińskie osiemnaście wygląda przy tym jak linia prosta:

Policjant: Co tutaj się stało?
Głupek chowając poszatkowane łapy za siebie: Nic, dobrze jest.

I tak też się zdarza

:skijlen ludzie bez wspomagaczy są nieprzewidywalni, a co dopiero z...

Nołnejm chciał zaimponować TWA

Dobrze, że tu weszłam, ponieważ żadnej z tych autentycznych historyjek nie znałam i tak się zastanawiam dlaczego?
:gibss tak leciutko na powitanie.