Po ośmiu godzinach pracy w miejscu, którego słodko nienawidzisz, wśród ludzi, których najchętniej wrzuciłbyś do studni i zmieszał z napalmem, wracasz wreszcie do domu. Rozklekotany Ikarus niespiesznie zajeżdża na przystanek.Stoisz jak ten kołek wśród napierających na ciebie dresiarzy, sędziwych kombatantów i, podobnie jak ty, zirytowanych życiem, młodych ludzi. Wtedy słyszysz magiczne słowa dobiegające zza twych pleców: „Bileciki do kontroli!”. Papierek upoważniający cię do jazdy pojazdami MPK, owszem, masz. Z tym, że miejsce jego permanentnego pobytu jest niezmienne od lat i raczej nie chciałbyś pokazywać go komukolwiek . Oto kilka, podpatrzonych u znanych twardzieli, sposobów jak poradzić sobie z natrętnym kanarem.
Bądź jak:
Kiedy kanarzysko zbliży się do ciebie, soczyście spluń, podciągnij spodnie i łypnij na niego w taki sposób:
Tu nie trzeba słów. Jeśli poćwiczysz trochę przed lustrem szybko dojdziesz do absolutnej perfekcji, a wtedy twa dusza będzie skakała i wyła ze szczęścia kiedy kontroler zblednie, a jego czoło pokryje się drobnymi kropelkami oleistego potu.
Tu potrzebujesz trochę więcej ćwiczeń. Naucz się robić lekkiego zeza i delikatnie wysuń szczękę. Pamiętaj, że dolna warga Stallone'a ma tendencję do lekkiego prawoskrętu. To bardzo ważne. Kiedy przyjdzie ci się skonfrontować z kanarem, zacznij się lekko gibać i mamrocz coś bez ładu i składu (łatwo nauczysz się podstaw mamrotania obserwując publiczne wystąpienia prezydenta RP).
Kontroler uzna cię za wariata albo za kogoś mocno nietrzeźwego i być może oszczędzi ci problemów.
Powiedz kontrolerowi, że jesteś jego ojcem i czekaj na reakcję. A nuż uwierzy?
Skoncentruj się i przypomnij sobie najbardziej traumatyczne wydarzenie z twojego życia. Nie kryj łez - im bardziej żałośnie będziesz wyglądał, tym lepiej. Kiedy zobaczysz w kanarzych oczach cień współczucia i litości, to wiedz, że właśnie twe oblicze zaczęło przypominać twarz Nicolasa Cage'a – mistrza w strojeniu miny setera czekającego u weterynarza na zabieg sterylizacji.
Jeśli dasz z siebie wszystko, kontrolerowi zrobi się ciebie żal i odpuści ci karę.
Kiedy kontroler poprosi cię o bilet, sięgnij do kieszeni tak, jakbyś faktycznie ów bilet miał. W momencie kiedy twa ręka będzie już w kieszeni znieruchomiej na kilka sekund, po czym odwróć się na pięcie i rusz w stronę najbliższego wyjścia, mówiąc: „Muszę iść, ktoś właśnie popełnia przestępstwo.”
Zabij kanara poprzez wyrwanie mu głowy wraz z kręgosłupem. Kościec kontrolera wbij w gałkę oczną najbliżej stojącego pasażera. Udekoruj autobus jelitami podróżnych, zjedz serce kierowcy, podpal autobus i zatańcz na jego dogasających zgliszczach. Kiedy przybędzie policja, powtórz wyżej wymienione czynności od początku.
Wyjątkowo trudna sztuka. Musisz nauczyć się robić minę, która absolutnie nic nie wyraża. Stój sztywno i gap się przed siebie. Bądź oazą spokoju, kamieniem... Niech cię obrażą, wezwą policję, wyniosą z tego autobusu – ty bądź jak ta kłoda, co to ją chłop o drzewo oparł. Mało czyja cierpliwość wytrzyma spotkanie z tak spokojnym chojrakiem jak ty.
Każdy kontroler ma obowiązek okazać ci swoją legitymację uprawniającą go do kontroli biletów. Spokojnie weź ją do ręki, obejrzyj sobie dokładnie, a następnie strzel teatralnego „focha” i ryknij na całe gardło, że dokument jest up****olony. W ten sposób zwrócisz na kanara uwagę wszystkich podróżnych i obudzisz w pasażerach tzw. „owczy pęd”. Wkrótce cały autobus będzie mówił o tym, że kontroler nie dba o higienę, a okupujące podwójne siedzenia, babcie zaczną narzekać :”Te dzisiejsze kanary! Za moich lat tego nie było”. W tym momencie możesz spokojnie opuścić autobus, pozostawiając faceta na pastwę rozwścieczonego tłumu.
Cierpliwie poczekaj, aż delikwent się zbliży. Kiedy poprosi cię o okazanie biletu, energicznie rozejrzyj się, a następnie wskaż palcem na siebie, zmarszcz czoło i zapytaj „Do mnie mówisz?” Powtórz to pytanie kilkukrotnie, po czym wyjmij gnata i zastrzel upierdliwca.
Zgodnie z Konstytucją RP kontrolerzy nie mają prawa utrudniać pasażerowi opuszczenie pojazdu ani w jakikolwiek fizyczny sposób zatrzymać gapowicza w obrębie przystanku autobusowego. A zatem, jeśli tylko sumienie ci na to pozwala, możesz spokojnie oddalić się bez strachu o jakiekolwiek konsekwencje ze strony osób kontrolujących bilety. Oznajmij więc : ”Screw you, guys. I'am going home!” i dostojnie pomaszeruj ku drzwiom.
PS. Dworas podesłał nam jeszcze polski sposób:
https://www.youtube.com/watch?v=z-nbF-2SnWY
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą