Dzięki nauce i medycynie może godnie żyć, choć usunięto mu kawał twarzy

O dobroczynnym wpływie Facebooka można by się rozpisywać godzinami - dzięki niemu łapano przestępców (klik), czy odnajdywano nieuczciwych klientów (klik). Tym razem osiągnięto kolejny kamień milowy, a ta dramatyczna historia zapisze się w dziejach internetu na wieki...

Nawet tak zajęci ludzie jak prezydenci Stanów Zjednoczonych zawsze znaleźli czas dla swoich pupilków. Wielu z nich nie zadowalało się psem czy kotem, ponieważ dzięki swoim koneksjom i głębokim kieszeniom podatników stać ich było na bardziej egzotyczne czy też nie bardzo domowe zwierzątka.

#1. Stary Ike, baran

Trudno ocenić czy Donnie Fritts może się nazwać najszczęśliwszym, czy najbardziej pechowym człowiekiem na Ziemi. Udało mu się przeżyć niezwykle złośliwy nowotwór, ale ceną za to była utrata twarzy. Dosłownie! Mężczyzna żyje bez połowy twarzy, w miejscu której znajduje się wielka dziura.

Uwaga! Materiał zawiera drastyczne zdjęcia, nie oglądajcie tego przy jedzeniu.

Lekarze zdiagnozowali u niego nowotwór złośliwy, który zaatakował twarz pacjenta. Było to jeszcze w 2003 roku i lekarze mieli tylko dwie możliwości leczenia - zabieg chirurgiczny usunięcia guza, co wiązało się z usunięciem nosa, policzka oraz ust lub leczenie nieoperacyjne, które jednak pozostawiało 2% szans na przeżycie Donniego.

Po udanym zabiegu chirurgicznym, który trwał 12 godzin, przyszedł czas na długą rekonwalescencję. Chirurgom plastycznym udało się odtworzyć górną wargę i część policzków Donniego, ale nadal daleko mu było do "normalnego" wyglądu.

Pierwsze próby dopasowania protezy-maski zakończyły się niepowodzeniem - organizm odrzucił sztuczny twór, a dodatkowo wdało się zagrażające życiu zakażenie. Na szczęście kolejna próba zakończyła się sukcesem i mimo swej strasznej choroby, jak sam stwierdza, Donnie może wieść normalne życie.