Szukaj Pokaż menu

ICBO XXXVI Jak zachować się w burdelu?

32 728  
3   25  
Wejdź do jaskini lwa...Witajcie wszyscy fani najbardziej zakręconego cyklu na Joe Monster. Dziś jak zawsze nie zawiodą, będą roztrząsać problemy wielkie i te malutkie, ale jest jedna cecha wspólna, a mianowicie niesamowita dawka humoru... Już was przyzwyczaiłem do wysokich dawek tegoż. Nie inaczej jest dziś... 


- Hej dziewczyny! Potrzebuję ładnie elegancko pachnieć. Co polecacie? Podajcie ewentualnie ile kosztuję takie perfumy?

- Zapach nazywa się: "Zapach kobiety, którą doprowadziłeś na szczyty szczytów" cena: "Nie stać Cię, chłopcze". Polecam, wszystkie babki na to lecą.

- Proponuję Ci się umyć. To naprawdę działa.

- Tylko whisky.

- Ja proponuje ci żebyś poszedł na wizytę do psychologa, cena: Odzyskanie utraconego rozumu.

- Prawdziwy mężczyzna pachnie: potem, gorzałą i krwią przeciwnika.

*******

Bardzo Życiowe Prawa Marketowe

21 814  
1   38  
Wejdź do Monster Galerii!Jak zapewne większość cywilizowanych osobników korzystacie z tego przybytku szatana jakim jest market. Tak wiec poniżej przedstawiam niestety prawdziwe prawa jakimi rządzi się MARKET:

1. Jeżeli jedna kolejka do kasy jest krótsza niż pozostałe to na pewno będziesz czekał w niej o wiele dłużej niż w długiej.

2. Jeżeli w kolejce przed Tobą stoi ktoś z kapciami lub siakimś fatałachem, to możesz być pewien, że trzeba będzie czekać na kod.

3. Jeżeli udaje Ci się złapać pustą kasę, to kasjerka okaże się tak samo pusta i na pewno coś namąci.

4. Jeżeli w kolejce przed Tobą stoi stara, tęga baba to z pewnością narobi problemów i zacznie się wykłócać.

5. Jeżeli kasjerka jest wyjątkowo ładna, to jest też wyjątkowo tępa.

Bajka o Czerwonym Kapturku

28 703  
4   22  
Czerwony Kapturek szedł leśną drogą do babci. Podśpiewywał sobie ale nie dlatego, że było mu szczególnie wesoło, a raczej dla dodania sobie odwagi - BAŁ SIĘ WILKA! Taki wilk potrafi dobrze dopiec - zwłaszcza na starość - nawet schylić się nie można jak się za młodu zbyt długo przesiadywało na zimnych kamieniach...

Szedł zatem Czerwony Kapturek przez las - słoneczko przypiekało aż trawa na polanie zwijała się z pełnym wyrzutu skwierczeniem. Koszyczek z wiktuałami był cholernie ciężki, więc spod Czerwonego Kapturka gęsto płynęły krople potu, które obcierał batystową chusteczką z kunsztownie wyhaftowanym monogramem. Dostał ją w prezencie - babcia lubiła haftować po imprezach.
Ptaszki bezsensownie ćwierkały nie dostrzegając ciężaru egzystencji. Koniki polne z tętentem ganiały pod trawą za klaczami polnymi - ot, ruja i poróbstwo... Lecz Czerwony Kapturek tego nie widział - a gdyby nawet zobaczył i tak by nie zrozumiał - był za mały - dorośnie, to zrozumie...
Muchy... - ale dajmy spokój muchom! Nie mają one żadnego znaczenia dla fabuły rozwijającej się raźnym truchtem i potykającej tu i ówdzie o korzenie, w miarę jak Czerwony Kapturek zbliżał się do polanki, na skraju której stał domek babci. Czerwony Kapturek wstąpił na działo, to jest - przepraszam - na ganek i pociągnął sznur od dzwonka. Rozległo się dyskretne pukanie na które nieco zachrypnięty baryton... babci, odpowiedział "proszę". Czerwony Kapturek nacisnął klamkę i wszedł.

W środku panował półmrok, niemniej jednak Kapturek mógł zauważyć, że spoczywająca w kuszącej pozie na kozetce ....babcia, przygląda mu się badawczo.

- Co ci się stało w głowę, Czerwony Kapturku? - zapytała.
- Potknęłam się o korzeń - objaśnił Kapturek - Dałem czołem w pień... ale babciu, dlaczego masz takie duże oczy?
- Byłam u okulisty i zakropili mi atrophinę - odpowiedziała babcia - czy naprawdę musimy przerabiać tekst w całości?
- Cóż, chyba nie - odparł Czerwony Kapturek - i tak wszyscy znają to już na pamięć. Jesteś więc wilkiem, nieprawdaż?
- Niesamowite Holmesie! Jak na to wpadłeś? - zaironizował wilk
- Elementarne - babcia nie stosuje wody po goleniu - rzekł Czerwony Kapturek
- Chyba powinnaś użyć czasu przeszłego - rzucił od niechcenia wilk

W domku jakby pomroczniało....

- Ty ją naprawdę... tego... - zająknął się Czerwony Kapturek
- Nie... - sprostował z niesmakiem wilk - ja ją zjadłem!

Nastała minuta ciszy.

- I co. Boisz się mnie dziewczynko? - zapytał wreszcie wilk
- Nie bardzo - odpowiedział Czerwony Kapturek - Sądząc zresztą po śladach walki jaką musiałeś stoczyć z babcią, jesteś cienki. Jak barszcz z uszkami.
Rzeczywiście - w pokoju walały się zmiecione niedbale pod ścianę połamane sprzęty, zgruchotane naczynia a nawet dwa kawałki marmuru które wyglądały jak Wenus z Milo.

Wilk poczuł się dotknięty...

- Ja cienki?!- wrzasnął, aż daszek chaty wzleciał nieco w górę - poczekaj chwilę a zaczniesz się bać! To rzekłszy zerwał się z kozetki, natężył nad Czerwonym Kapturkiem i wyciągnął ku niemu swe pazurzaste łapska.
- Powinieneś zrobić sobie manicure - zauważył Kapturek - a poza tym co z ostatnim życzeniem?
- Życzeniem? - Moim życzeniem jest cię pożreć i na pewno nie będzie ono ostatnie - wilk wyraźnie nie wykazał się wystarczająco wysokim poziomem intelektualnym.
- Ostatnim przedśmiertelnym życzeniem - wyjaśnił cierpliwie Kapturek - to znaczy moim życzeniem, bo przypuszczam że ja tego żarcia nie przeżyję.

Wilk przyhamował i zastanowił się.

- No, niech będzie - zezwolił ostatecznie.
- Choć więc ze mną...

Czerwony Kapturek skierował się do drzwi. Wilk szedł za nim przez klomby aż do pniaka drzewa zwalonego przez wichurę na którym babcia lubiła była... ale spuśćmy na to zasłonę niepamięci.
Czerwony Kapturek zatrzymał się przy pieńku i zwrócił do wilka:

- Czy mógłbyś pochylić się nieco i oprzeć głowę o ten kloc?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - wilk zarechotał basowo jakby udał mu się świetny dowcip, po czym przykląkł dwornie na jedno kolano i spełnił prośbę Kapturka.
Na dodatek przymknął oczy, jakby do drzemki, do której - trzeba przyznać - owe sielskie letnie popołudnie nastrajało w sposób wyjątkowy... Na to Czerwony Kapturek splunął w garście, zatarł ręce i ze zręcznością ekwilibrysty albo prestidigitatora... ale chwileczkę - skąd niby taka mała dziewczynka miałaby znać takie słowa... Zatem z właściwą sobie zręcznością wydobył z koszyczka wielki topór i za jednym ciosem uciął bestii kosmaty łeb.

Ptaszki na chwilę przestały ćwierkać a cały wszechświat zatrzymał swój bieg.
Następnie Czerwony Kapturek zachichotał złowieszczo i fachowym ruchem, dwoma palcami starł juchę z ostrza...

- Głupek - rzucił w stronę resztek wilka - A NIBY DLACZEGO NOSZĘ CZERWONY KAPTUREK??!!


Bajkę napisał Janusz Mrzigod a na antenie radiowej Trójki przeczytał Tomasz Beksiński
4
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Bardzo Życiowe Prawa Marketowe
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Lalka - opera mydlana z połowy XIX w.
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Nocna poezja Spacji-Tetjajera
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Dlaczego Łoś przekroczył ulice? Akt II
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Między nami a kobietami VII
Przejdź do artykułu Dlaczego Łoś przekroczył ulicę? Akt I

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą