Upiłem się i kupiłem staw. Z rybami. Z miejsca, które nawet nie jest blisko mojego domu. Musiałem odebrać go osobiście. Napisałem maila do sprzedawcy, że to pewnie moje dzieciaki złożyły zamówienie przez pomyłkę.
Książka o robieniu sera. Wtedy wydawało się to niesamowitym pomysłem.
Tekturowy John Cena w skali 1:1. Ze współlokatorami wystawiliśmy go na klatkę schodową, aby czuwał nad naszym bezpieczeństwem.
Po szczególnie suto zakrapianym alkoholem piątkowym wieczorze mój współlokator uświadomił sobie, że zamówił ogromny dmuchany zamek. Za 3000 dolarów. Mieszkaliśmy na czwartym piętrze.
Czarne dildo z mackami. Dzięki, internecie. Dzięki, że mogę to mieć.
Tekturowy papież, 10 uncji brokatu i 50 kokardek.
Hełm zmieniający głos noszącego w głos Optimusa Prime'a.
Raz z kumplem upiliśmy się w piątek w Edynburgu i wytrzeźwieliśmy w poniedziałek, jedząc śniadanie w Paryżu.
Raz upiłem się na lotnisku Heathrow, poszedłem do sklepu z rzeczami ze świata Harry'ego Pottera, kupiłem różdżkę Voldemorta i próbowałem rzucać na ludzi zaklęcia.
Kolekcja zabawek z serii California Raisins z zestawów z Burger Kinga z lat osiemdziesiątych... Nie pamiętałem tego.
Test DNA... Dla mojego psa. Uwielbiam zakupy po pijaku.
Raz po pijaku zamówiłem jodłującego ogórka i przypomniałem sobie dopiero jak przyszedł kurier. Na szczęście mam siostrzeńca, któremu mogłem dać go w prezencie.
Trampolina.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą