Zgłosiłem do Spółdzielni Mieszkaniowej fakt uszkodzenia domofonu. Technik miał przyjść ok. godz. 8.00 rano. Po bezskutecznym oczekiwaniu, do 11.00 zadzwoniłem do działu technicznego spółdzielni, aby przypomnieć o fakcie zgłoszenia naprawy...
Po dodzwonieniu się, pracownik SM zirytowanym głosem rzucił:
- Panie, pracownik był u pana o ósmej, dzwonił, ale pana nie było...
(tu zapadła chwila ciszy, po czym słyszę przytłumione)
- Ty Zbyszek, a na co ty dzwoniłeś? ... To teraz zapi*rdalaj do klienta, a potem do sklepu żebyś se nowy mózg kupił!
I do słuchawki:
- Bardzo pana przepraszam, pracownik za chwilę będzie u pana.
Szybki koniec rozmowy, bez zbędnych komentarzy.
Z panem Zbyszkiem rozmawiała żona.... ja nie byłem w stanie.
by Jura
* * *
Swego czasu pracowałem w sklepie komputerowym jako sprzedawca oraz serwisant sieci. Pewnego dnia zadzwonił do mnie jakiś (k)oleś:by beeper
* * * * *by stalko
* * * * *
STRACH MDLEĆ NA ULICY
Wczoraj miałam cudne zaliczenie z medycyny katastrof. Polegało ono na ratowaniu fantomów. Fantom dorosły zwany - "Ania" (bez skojarzeń, to nazwa producenta), fantom dziecka - "Junior" oraz fantom niemowlaka. Wszyscy siedzimy lekko przerażeni, bo oblać, to wbrew pozorom, naprawdę łatwo. Pierwszą reakcją na nieprzytomnego jest próba nawiązania kontaktu. Kumpel dość wczorajszy i nieznający dalszej procedury, wywołany do odpowiedzi, rzucił się na kolana, zaczął potrząsać Anią i krzyczy:
- Proszę pani, słyszy mnie pani?? Halo, proszę pani!!
Asystent nieubłaganie:
- Brak reakcji. Co pan robi?
- Proszę pani, niech się pani ocknie, bo ja nie wiem co dalej!!
Kolejna osoba wiedziała co dalej, więc doszła do punktu wezwania pomocy. Przykłada sobie dłoń do ucha i mówi:
- Dzień dobry, mówi X, znalazłam nieprzytomnego człowieka, brak tętna, brak oddechu, drożne drogi oddechowe, proszę o przysłanie karetki..
Asystent służbista:
- Dokąd?
Laska patrząc na niego z błyskiem w oku:
- Szpital na Jaczewskiego, strefa 3, 3 piętro, oddział chirurgii urazowej, sala fantomów.
Kolejny biedak podchodzi do zaliczenia, asystent pyta:
- No i kogo chce pan dmuchać, Anię, czy Juniora?
- Anię!!!
- A dlaczego?
- Sam nie wiem dlaczego, ale wolę jednak dorosłe kobiety...
by krolowa_sniegu
* * * * *
W REMIZIE MIEJSC BRAK
Sobota imprezka w knajpie na full, ludzi na maxa. Wchodzą trzy sztuki "ładne jak żadne", chyba pomyliły pub z remizą. Obczajają, gdzie by się ulokować (a nie ma gdzie).
Podchodzimy z kumplem do panienek:
- Cześć dziewczyny! Co, nie macie gdzie siedzieć?
- Heejjj, no nie mamy.
- To idźcie do domu.
by arecky10
* * * * *
NO CO??
Chwila przerwy... Serwisant M. wziął banana, którego godzinę wcześniej przyniosła mu żona. Stanął z nim w dłoniach zamyślony przy oknie, właśnie słoneczko przebiło się przez deszczowe chmury, cisza w sklepie... Wchodzi matka z małą córeczką... Serwisant M. zaczął zdejmować wierzchnie okrycie banana zębami... nadal zapatrzony w siną dal... W tę melancholijną zadumę, jak grom z jasnego nieba, wdarł się głosik dziewczynki:
- Mamo, patrz, jaka dziwna małpa...
Wszyscyśmy odjechali w radosnym uniesieniu, a nasz serwisant M. ocknął się i tylko trzy razy zapytał:
- Co? Co? No co??
by piotrleon
* * * * *
PRZEWAŻAJĄCA W TYM KRAJU FORMA OPODATKOWANIA
Pracuję w firmie, która między innymi zajmuje się sprzedażą wszelkich druków potrzebnych do prowadzenia firmy i rozliczania się z Fiskusem. Wchodzi klient(K) i ja (J) go grzecznie pytam:
J - W czym mogę pomóc?
K - Książkę... taką do skarbowego...
J - A na jakich zasadach pan się opodatkował???
K - Na złodziejskich k**wa...
by atitta
* * * * *
NAJLEPSI Z NAJLEPSZYCH
Idę sobie kiedyś ulicami Szczecina, w sobotnie popołudnie, gdy akurat zakończył się bodajże mecz Pogoni z jakimś zespołem. Zadowolony pomykam uliczką niedaleko stadionu, gdy nagle z naprzeciwka wyskakuje dwóch gości tzw. ABS-y, mocno podpite, z tekstem do mnie:
- Kto, ku**a, jest najlepszy w lidze?
Szukam odznaczeń klubowych na ich ubiorze, ewentualnie szalika, ale nic nie mogę znaleźć. Gościu jeden bardziej się przybliżył i złapał za kurtkę:
- Kto k**wa!!!
Ja zestresowany odpowiadam:
- NASI!!!
- To w porządku - odpowiedzieli i sobie poszli.
by ademicus
* * * * *
PUK, PUK, NIESPODZIANKA
Kolega pracuje w policji. Nie żadnym cebeesie, tylko takiej zwyczajnej. Raczej mało opowiada o swojej służbie, ale kiedyś chlapnął, na co idą nasze podatki. Otóż, jak kolega wraz ze swoim partnerem (ze służby) się nudzą, to podjeżdżają w miejsce, gdzie samochodami zajeżdżają parki na sex. Mają ubaw - legitymowanie, pouczanie i szczypta zawoalowanych żarcików. No i kiedyś zatrzymują się za takim samochodem, podchodzi kumpel do mężczyzny siedzącego za kierownicą i standard: puk, puk w szybkę, dobry wieczór, nazwisko, stopień i poproszę dokumenty. Wystraszony facet szuka dokumentów a "pani" pozostaje nieruchomo z głową na kolanach kierowcy. Kumpel dodaje:
- Panią również poproszę o dokumenty.
No to po chwili wstaje "pani" i okazuje się... "panem".
Chłopaki tej nocy nie pojechali do swojego ulubionego McDonald’a.
by RotS
* * * * *
NIE MA TAKIEGO MIASTA LĄDYN
Ojciec leci se do synalka do Londynu. A ja przez cały czas mu mówię:
- Do Lądka chyba, bo Londynu to nie ma.
I byłam na tyle przekonywująca, że wczoraj tatka dzwoni zarezerwować bilet i mówi:
- Na 22 maja do Lądka zarezerwować chciałem..
Ja się pokulałam, pani we słuchawce do tatki powiedziała:
- Głupie ma pan żarty...
by Inga
* * * * *
WIELU Z TEGO POWODU WYSYŁA ZWYKŁE
Wczoraj po pracy, starym biurowym zwyczajem, udałam się na pocztę wysłać korespondencyję. Ludzisk się nalazło, więc se klapłam i czynie obserwacje socjologiczne. Przy jednym okienku już zaczyn konfliktu "Pan-Pani-Tu-Nie-Stał", przy drugim jakiś dziadek udowadniał okienkowej, jaka to kasiora dla niego duża 0,90 gr. za przelew... Jak to na poczcie. Nagle wpada do lokalu zziajany kolo a’la dres (znaczy nie to, że podważam piękność jego umysłu, ale atrybuty zewnętrzne jak najbardziej dresowe), szarpnął za numerek, leci do stanowiska do nadawania paczek i zaczyna;
- Nada mi Pani tą paczkę pjo...ploly...prloly...prory... k**wa tym szybkim no...
by Niewinna
* * * * *
HEJ LALA, POKAŻ NÓŻKĘ!
Moja mama studiowała medycynę i opowiedziała kiedyś zdarzenie ze studiów:
w trakcie zajęć w prosektorium, dziewczyny zrobiły sobie przerwę na papierosa. Stoją w oknie i palą na korytarzu. Na zewnątrz po drugiej stronie ulicy jakichś dwóch żołnierzy, na przepustce (stę sknionych najwidoczniej kobiecych powabów), zobaczyło je. Jeden zawołał:
- Hej lala, pokaż nóżkę!
No więc jedna poszła na salę, wyjęła nogę z formaliny (jakiegoś denata), no i pokazała w oknie. Jeden wojak zemdlał, drugi się porzygał.
by don124
Jeżeli chcesz opowiedzieć jakąś ciekawą historię ze swojego życia, wystarczy, że wejdziesz na nasze forum "Kawałki mięsne", opiszesz wszystko, zaznaczając przy wątku taki znaczek: , a być może za tydzień to Ty rozbawisz tysiące czytelników kolejnych autentyków!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą