Faktopedia – Protest przeciwko obowiązkowi jazdy w kasku skończył się tak, jak się domyślacie
Dziś m.in. co oznacza żółta wstążka na smyczy psa, kradzież, którą ukrywano przez 10 lat oraz protest przeciwko obowiązkowi jazdy w kasku, który skończył się tak, jak się domyślacie.
Pachnieć ładnie lubi każdy – ale owo ładnie w niemal każdym przypadku może oznaczać zupełnie co innego.
Pierwszym chemikiem, jaki zapisał się w historii własnym imieniem, była Tapputi-Belat-ekalli żyjąca w Babilonii około 1200 roku p.n.e. Była ona też pierwszym perfumiarzem, którego zadaniem było pilnowanie, aby babiloński dwór pachniał różami… oraz innymi składnikami. Do tworzenia kompozycji Tapputi wykorzystywała kwiaty, oleje roślinne, trawy, mirrę i balsamy.
Tapputi nie była jednak pierwszym perfumiarzem w historii. Najstarsze ślady produkcji perfum, jakie odkryto, pochodzą z czasów jeszcze wcześniejszych. Nawet na Cyprze odnaleziono pozostałości niegdysiejszej fabryki perfum funkcjonującej około 4 tysięcy lat temu. Archeolodzy doszukali się całego mnóstwa glinianych naczyń, w których niegdyś przechowywano zapachy. Co ciekawe, do produkcji perfum używano wówczas łatwo dostępnej oliwy (wiele substancji nie rozpuszcza się w wodzie).
Dla mieszkańców starożytnego Egiptu perfumy były nie tylko ważne, ale też przypisywano im szczególne, dosłownie boskie znaczenie. Wierzono, że perfumy to krople potu boga słońca Ra, a przejście przez pokój wypełniony zapachami było jak obcowanie z boskością. Egipcjanie, zajmujący się wytwarzaniem perfum już od ok. 3 tys. r. p.n.e., wierzyli, że zapach ma też właściwości lecznicze.
Do produkcji pięknie pachnących perfum wykorzystuje się powszechnie składniki, które z przyjemnym aromatem kojarzą się tak mało, jak to tylko możliwe. Jednym z najpopularnieszych elementów jest ambra – która jak by na to nie patrzeć pozostaje wydzieliną z przewodu pokarmowego kaszalota, będącą zresztą efektem niestrawności lub zaparcia. Znakomicie sprzedają się też perfumy bazujące na piżmie – mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że składnik ten to również wydzielina, tym razem z gruczołów okołoodbytniczych piżmowca syberyjskiego. Jest jeszcze kastoreum – wydzielina ze skóry bobra.
Zanim na dobre zrozumiano, skąd biorą się różnego rodzaju choroby, imano się najróżniejszych teorii, wiążąc je między innymi z brzydkim zapachem. Pomylono jednak skutek z przyczyną. Zamiast zauważyć, że brzydki zapach może być objawem schorzenia, uznano, że wystarczy zagłuszyć zapach, by zapobiec chorobie. Oczywiście nawet największe inhalacje perfumami, mające uniemożliwić kontakt ze „złym powietrzem”, działały wcale nie lepiej niż jakiekolwiek inne placebo.
Do produkcji perfum nijak nie nadaje się woda, tę prawdę zauważono już w starożytności. Rzecz w tym, że stosowane w jej zastępstwie oleje także pozostawiały wiele do życzenia – wysmarowanie się oliwą, nawet pachnącą, to umiarkowanie przyjemny początek dnia. Długo szukano lepszej alternatywy. I znaleziono – w XIV wieku pojawiła się tzw. woda węgierska, pierwsze perfumy, które oparto na alkoholu. Oczywiście natychmiast pojawili się też amatorzy nieco innego ich stosowania – zamiast oprysków, preferowali metody wewnętrzne.
W porównaniu chociażby do zwierząt – nawet do przeciętnego domowego psa – z rozpoznawaniem zapachów radzimy sobie fatalnie. Nic więc dziwnego, że przez długi czas wierzono, że jako ludzie ograniczeni zaledwie 400 typami receptorów węchowych, jesteśmy w stanie rozpoznać co najwyżej jakieś 10 tys. zapachów. Najnowsze badania pokazują jednak co innego. Możemy rozróżnić nawet i bilion odrębnych zapachów. Problem w tym, że nie umiemy ich nazwać.
Większość perfum kosztuje krocie. Oczywiście w niektórych przypadkach „owe krocie” są nieco mniejsze, a w innych znacznie większe. Generalnie jednak tanio nie jest. To po części kwestia wykorzystywania drogich składników, ale też całego marketingu. To wszystko i tak nic w porównaniu do limitowanych edycji w bogato zdobionych flakonach. Przykład? Perfumy Golden Delicious od DKNY, na co dzień kosztujące kilkadziesiąt dolarów. W specjalnej edycji wycenione zostały na… okrągły milion. Skąd cena? A z flakonu wysadzanego kamieniami szlachetnymi, którego przygotowanie zajęło 1500 godzin.
Ponieważ człowiek z natury nie radzi sobie z opisywaniem zapachów, osoby, które mają o tym większe pojęcie, okazują się na wagę złota. Jednym z najlepszych tzw. nosów ubiegłego stulecia był Jean Carles, francuski perfumiarz odpowiedzialny za powstanie najsłynniejszych kompozycji zapachowych swoich czasów. Kiedy znudził się już pracą w laboratorium, otworzył własną szkołę, w której kształcił swoich następców. Legenda głosi, że Carles – świadom własnej wartości – ubezpieczył swój nos na milion dolarów.
Większość dostępnych zapachów jest raczej standardowa – ale zdarzają się też prawdziwe osobliwości. W 2008 roku dołączył do nich... „dom mody” Burger King, który postanowił sprzedawać perfumy o zapachu hamburgera. Chętnych do zakupu, o dziwo, nie brakowało. Na rynku można też znaleźć propozycje o zapachu sierści kota czy spaceru w przestrzeni kosmicznej. Wszystkie te osobliwe propozycje łączy jedno – trzeba prawdziwego indywidualisty, by się na nie zdecydować.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8,
9,
10
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą