Prawdziwy aktor to utalentowany kłamca. W innym przypadku nigdy byśmy nie uwierzyli w to, co widzimy na ekranie. To artysta sprawia, że kupujemy jego filmowy smutek, radość, agresję oraz… seks – nawet jeśli doskonale zdajemy sobie sprawę, że całe to erotyczne napięcie jest tylko doskonale wyreżyserowaną ściemą, a osoby oddające się zbliżeniom tak naprawdę wcale się nie bzykają, a może i nawet w ogóle za sobą nie przepadają.
Aby wiarygodnie odtworzyć scenę pościelową, trzeba jednak nie tylko talentu aktorów, ale i kilku innych, specjalistycznych trików.
Przede wszystkim – choreografia
Zazwyczaj kręcenie sceny erotycznej niewiele różni się od rejestrowania jakiegokolwiek innego fragmentu filmu. Wszystko jest tu doskonale wyliczone – każda reakcja, każdy ruch, gest itp. A to wszystko po to, aby w odpowiednim ujęciu kamery całość prezentowała się dokładnie tak, jak zażyczył sobie tego reżyser. I to właśnie od niego zależy, czy aktorzy będą mogli
pozwolić sobie na delikatną improwizację, czy też zmuszeni zostaną do ścisłego trzymania się wytycznych.
Biada temu, kto trafi na twórcę znanego z dążenia do absolutnej perfekcji oraz gotowego wykonać milion dubli, zanim uzna ujęcie za zadowalające. Takim na przykład mistrzem kina jest David Fincher.
„Przy Davidzie musieliśmy wykonać próbę erotycznej sceny” - opowiedział w jednym z wywiadów Neil Patrick Harris, który w filmie „Zaginiona dziewczyna” miał uprawiać ekranową miłość z Rosamund Pike. -
„W tej chwili bierzesz mu kutasa do ust. Wykonujesz tyle - a tyle pchnięć i wtedy dopiero się spuszczasz. To było bardzo dziwne, bo dosłownie rozłożyliśmy na czynniki całą tę scenę. Chciał, aby to wszystko było absolutnie mechaniczne (...)”.
Nie każdy reżyser jest jednak takim profesjonalistą jak wspomniany Fincher czy na przykład Paul Verhoeven, który przed nakręceniem sceny erotycznej dokładnie omawia z aktorami każdy najmniejszy jej detal, wliczając w to dokładne momenty, w których dana
część ciała będzie bardziej lub mniej widoczna. Czasem filmowcy widząc chemię pomiędzy artystami, pozwalają im na wprowadzenie do produkcji nieco własnych pomysłów. Bywa tak, że z takich decyzji rodzą się obrazy, których długo nie możemy wyrzucić z pamięci.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą