Wszyscy hackerzy świata mogliby się uczyć od tego gościa. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nikt tak nie dopiekł ważniakom z Pentagonu. Oto jak przebiegał najgroźniejszy w historii atak hackerski na Pentagon...
Rozbiegane oczka spoglądały przez grube okulary w drucianych oprawkach wprost na ekran monitora.
***
Login: Allach Password: kwiatuszek
***
Wpisały szybko wprawne palce. - Hahaha – mężczyzna siedzący przed komputerem zaśmiał się złowieszczo. Założył czarne nakładki na okulary, to wydawało się odpowiednie, po czym zapuścił się w cyberprzestrzeń. Włączył swój arcyniepokonany program do hackowania i zaczął pisać.
- Hahaha – opętańczy rechot. – Chwila triumfu jest bliska! – mężczyzna, czy też chłopak, na którym lata siedzenia przed kompem odcisnęły straszliwe piętno, krzyknął w ekran monitora. Szybko wklepał komendę, na ekranie zamigotały litery.
Chciał się nad tym jeszcze zastanowić, czy dobrze robi. To było gorsze niż atak terrorystyczny, bardziej obłąkane niż wszyscy rezydenci szpitalu psychiatrycznego w Wąchocku. Lecz nie była mu dana przez Boga sztuka myślenia. Klik.
***
Tak
***
Po 20 minutach do drzwi pentagonu zapukał chłopak. Był ubrany w czerwono-biały kombinezon i białą czapeczkę z logiem jakiejś pizzeri. - Jedna pizza z anchois. 22 dolary 80 centów. Z podwójnym serem.
***
Przed ekranem komputera hacker śmiał się zajadając się kanapką. Wiedział dobrze. W pentagonie nienawidzą anchois.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą