Dzisiaj zawędrujemy na ulice przedwojennego Berlina, na chwilę zatrzymamy się na Księżycu i zlecimy na zacną imprezkę z dopalaczami do Paryża...
Marianne Bachmeier w latach 70. prowadziła bar w Lubece w Niemczech Zachodnich. Annę, swoje trzecie dziecko, wychowywała samotnie. Dwoje starszych dzieci oddała do adopcji, bo nie była w stanie zapewnić im utrzymania. Bystra, wesoła Anna miała być jej oczkiem w głowie. 5 maja 1980 r. znaleziono 7-latkę martwą.
Feralnego dnia, zamiast pójść do szkoły, dziewczynka udała się na wagary i jakimś cudem trafiła w ręce swojego 35-letniego sąsiada, miejscowego rzeźnika Klausa Grabowskiego, który był już karany za molestowanie dzieci. Grabowski przez kilka godzin przetrzymywał Annę w swoim domu, zanim udusił ją jej własnymi rajstopami. Prawdopodobnie wcześniej wykorzystał ją seksualnie. Następnie ukrył ciało dziecka w kartonowym pudle i porzucił je na brzegu pobliskiego kanału.
Proces Grabowskiego był koszmarem dla Bachmeier. Jego zeznania sprawiały jej ból, a dodatkowo adwokaci sprawcy wnieśli o uniewinnienie, twierdząc, że działał z powodu braku równowagi psychicznej, spowodowanej terapią hormonalną, którą otrzymał w ramach tzw. farmakologicznej kastracji wiele lat wcześniej. W tamtym czasie przestępcy seksualni w Niemczech często poddawani byli kastracji farmakologicznej, aby zapobiec recydywie.
Trzeciego dnia procesu przed sądem rejonowym w Lubece Marianne Bachmeier wyjęła z torebki pistolet Beretta kaliber 22 i osiem razy pociągnęła za spust. Sześć strzałów trafiło w Grabowskiego, który zginął na sali rozpraw. Pogrążona w żałobie matka stwierdziła po prostu i bez ogródek: „Chciałam go zabić”.
W 1983 roku sąd ostatecznie skazał Bachmeier za umyślne zabójstwo na sześć lat więzienia. Wyszła dwa lata później, po odbyciu niespełna połowy kary.
Podczas służby w Marines Riggle był na misjach w Liberii, Kosowie i Afganistanie.
„Moja służba wojskowa zdecydowanie pomogła mi zrozumieć, z czym wojsko walczyło w Iraku i co starało się osiągnąć. Po służbie w Afganistanie rozumiem, jak trudna może być ta misja” – powiedział w jednym z wywiadów.
Polscy fani zwariowanych komedii znają Riggle'a m.in. z filmu „21 Jump Street” oraz z „Kac Vegas”, gdzie jako policjant testował wraz z uczniami podstawówki działanie paralizatora na Zachu Galifiankisie i Bradleyu Cooperze.
RMS Franconia był to liniowiec oceaniczny obsługiwany przez Cunard Line. Został zwodowany 23 lipca 1910 roku w stoczni Swan, Hunter & Wigham Richardson Wallsend.
Dziewiczy rejs Frankonii w lutym 1911 odbył się między angielskim Liverpoolem a amerykańskim portem w Bostonie. Nazywano ją „statkiem łazienkowym”, ponieważ miała na pokładzie więcej łazienek i pryszniców niż Mauretania. Była niezwykła, ponieważ nie miała kabin na górnym pokładzie, zamiast tego miała bibliotekę, salę gimnastyczną oraz salon i palarnię.
Po kilku latach służby, głównie na północnym Atlantyku, na początku 1915 roku okręt został przyjęty do służby jako transportowiec wojsk. 4 października 1916 roku, kierując się do Salonik w Grecji, został storpedowany i zatopiony przez niemiecki U-Boot UB-47 195 mil na wschód od Malty. Na pokładzie nie było ani pasażerów, ani wojska. Spośród 314 członków załogi śmierć poniosło 12 osób. Pozostałych uratował statek szpitalny Dover Castle.
Zapora Shasta to nazwa zapory i elektrowni wodnej na rzece Sacramento w północnej części stanu Kalifornia w USA. Podstawowym celem powstania zapory było gromadzenie wody pitnej, ochrona przeciwpowodziowa okolicznych obszarów oraz produkcja energii elektrycznej. Zapora jest ósmym najwyższym obiektem tego rodzaju w Stanach Zjednoczonych (183 m wysokości). Powstałe w wyniku spiętrzenia wód zapory Jezioro Shasta jest największym sztucznym rezerwuarem wodnym w Kalifornii.
Idea posiadania zebr zakotwiczyła się w umysłach Brytyjczyków pod koniec XIX wieku. Zebra jako zwierzę bardziej od konia wytrzymałe, miała go zastąpić w
roli wierzchowca i zwierzęcia transportowego w Afryce, w której w
trudnych warunkach konie sprawdzały się nie najlepiej.
Problem był taki, że zebry tego nie dość, że nie wiedziały, to
jeszcze w ogóle do wiadomości nie przyjmowały. Ani próby trenowania, ani
krzyżowania nie przynosiły efektów. Zebry były krnąbrne, uparte, nie
reagowały na lejce, a przy bacie wpadały w panikę.
Szczególne zasługi w dziedzinie przekształcania zebry w rumaka poniósł
prawdziwy pasjonat tego zajęcia, kapitan Horace Hayes. Poświęcił on
trenowaniu zebr pół życia i był bliski sukcesu. Odkrył bowiem, że pewien
gatunek zebr zwany kwaggi chętnie poddaje się sugestiom jeźdźców i
woźniców. Problem był tylko taki, że kwaggi charakteryzowały się smacznym
mięsem, więc kiedy Hayes opublikował swoje doświadczenia, okazało się,
że na świecie nie ma już żadnej kwaggi. Wszystkie zostały wybite i
zjedzone.
Brytyjski krezus Walter Rothschild także słyszał o eksperymentach
czynionych na zebrach. Właśnie pod wpływem tych eksperymentów podjął
zakład ze znajomym, że doprowadzi do ujeżdżenia zebry i zaprzęgnięcia
jej do powozu. Zatrudnił niejakiego Hardy'ego do trenowania sprowadzonych do Londynu
zebr. Treningi trwały aż dwa lata, zanim zakończyły się, co widać na zdjęciu,
sukcesem. Zaprzężony w zebry powóz z Rothschildem na koźle wyjechał na
ulice Londynu. Nie wiemy, jak duże pieniądze wygrał Walter w wyniku tego
zakładu. Możemy jednak przypuszczać, że nie pokryły one kosztów
dwuletniego szkolenia zwierząt.
Korzyść z tego zakładu była dla Rothschilda taka, że miał on
oryginalny zaprzęg, którego później wielokrotnie używał do dojazdów ze
swojej podmiejskiej posiadłości do Londynu, wzbudzając na ulicach
zrozumiałą sensację. Jednak już nigdy więcej nie podjął się finansowania
doświadczeń z zebrami w roli wierzchowców. Były za drogie i
pracochłonne.
Źródła:
1,
2,
3,
4
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą