Udając się do innego kraju, warto wiedzieć o pewnych niepisanych zasadach, które w nim obowiązują. Norwegowie i Szwedzi inaczej podchodzą do obściskiwania się na dzień dobry i zwykłej „gadki szmatki” niż Włosi z Południa, a z Irlandczykami z Północy lepiej nie zaczynać rozmowy o szkockich klubach piłkarskich.
Jak to mówią, „karma to s*ka, dopadnie każdego”. Są jednak przypadki, kiedy karma działa z niebywałą wręcz szybkością. I na takie właśnie przypadki zawsze miło popatrzeć. A oto kilka z nich.
Kto pracował w handlu, ten się w cyrku nie śmieje. Internauci z pewnej grupy na Facebooku podzielili się najciekawszymi historiami z pracy z obsługi klienta.
#1.
Klient: Proszę wezwać kierownika. Ja: Dzwonię po kierownika Klient: Dlaczego korzysta pani z telefonu, gdy mnie pani obsługuje?!
#2.
Sytuacja 1: K: Dzień dobry, chciałbym się dowiedzieć. Mam 10-letniego Samsunga no i „nie włancza się”. J: Rozumiem, a o jaki sprzęt dokładnie chodzi? K: Lodówka. J: Nie włącza się, czyli nie słychać pracy sprężarki czy nie świeci się światło? Nie ma żadnej reakcji, jakby nie było zasilania? K: Nie no, normalnie wciskam ten przycisk od „włanczania, ustawiam pokrętłem program, wciskam „start”, ale ona nie chodzi.
Sytuacja 2: J: Dobrze, czy ma pan/pani przygotowany model lodówki? K: Tak. J: Wobec tego proszę o podyktowanie. K: Indesit. J: Mhm, a dalej? K: No Indesit. Ja tu nic więcej nie mam. Wie pani, taka duża, srebrna, metr siedemdziesiąt i ona na dole ma zamrażalnik. W środku, w tej części lodówkowej po prawej stronie się ustawia temperaturę.
#3.
Najlepszy i ponadczasowy tekst to chyba „Klient nasz pan”, tak chętnie powtarzany przez kierownictwo i samych klientów. Zawsze odpowiadałem, że to w amerykańskich filmach tylko działa.
#4.
Mały punkt kurierski, szyby oklejone jak byk, że nadawanie paczek, potykacz przed wejściem. I kilkanaście razy na wejściu klient pyta, czy tu można paczkę nadać.
#5.
Najgorzej jest, kiedy klient nie wie, czego chce, ale chce tego bardzo mocno.
#6.
Proszę pana, szukam dywanu w kolorze ciepłej jesieni.
#7.
– Bilet normalny czy ulgowy? – Tak.
#8.
Standardowo: „Dlaczego to takie drogie?”.
#9.
Jako kelner ostatnio usłyszałem, czy mamy wegańską herbatę.
#10.
Typ myślał, że jak jest wojna, to pandemii już nie ma i nie trzeba nosić maseczek.
#11.
Ogólnie wiadomo, że sprzedawca (czy recepcjonista w hotelu) czyta w myślach, więc będzie wiedział, że mówiąc „piątek”, mam na myśli nie najbliższy, tylko ten za dwa tygodnie, a „27” chodzi o lipiec.
#12.
Klientka przyszła wściekła z reklamacją dot. małej figurki z lampką na baterie w środku. Zaczęła się wydzierać, jak tak można, czemu my sprzedajemy zepsute rzeczy?! Nie wyjęła tego papierka zabezpieczającego przed rozładowaniem.
#13.
Na lotnisku Chopina, w gastro, klient Polak spytał się mnie, czy można płacić w złotówkach... i mnie zagiął, bo aż zwątpiłem we wszystko, co wiem i się zaciąłem na chwilę.
#14.
„Jak nie wchodzi na kasę, to jest za darmo, ha, ha, ha”.
#15.
Punkt z ubezpieczeniami na pasażu handlowym, miasto oddalone o jakieś 300 km od samiuśkich Tater. Wbija baba z pytaniem: czy dostanę u pani kapcie góralskie?
#16.
Salon z bielizną, Pan Klient pyta, czy te białe nasutniki w różyczki, stojące za mną, to dla dziewczynek na komunię. Ofc przy żonie i córce.
#17.
Kolega pracował w wakacje w sklepie i opowiadał mi, jak to myszy normalnie latają tam u nich, gdzie pieczywo leży i jak pewnego dnia wracałem z pewnej uroczystości w garniaczku, to naszedł mnie głupi pomysł i wszedłem z kartką na zaplecze i mówię: „Dzień dobry, sanepid” xd
#18.
Kilka stolików w znanej sieciówce z okularami. Młody przygarbiony chłopaczek w kitlu. Ja: Chciałbym kupić te okulary. Pracownik: Dobrze. Ja: ... Pracownik: ... Ja: Więc co dalej? Pracownik: To znaczy? Ja: ... Pracownik: ... Minutę później. Ja: Badacie wzrok na miejscu? Pracownik: Tak. Ja: Więc już czekamy? Pracownik: ... Ja: No nie wiem, co dalej, będziemy tak stać, może pan poprosić kogoś innego?
#19.
Gość mi mówił non stop, jakie to konkurencja ma super produkty, jakie świetne ceny i zajebistą obsługę, to w końcu go grzecznie zapytałam, czemu w związku z tym nie kupuje w konkurencji, tylko u nas. No i się oburzył strasznie, napisał skargę, w której „wysyłałam go do konkurencji, zamiast udzielić odpowiedzi o sprzedawanym produkcie” i tę skargę mailową wysłał... na mojego maila.
#20.
Raz usłyszałam, że powinnam wrócić do przedszkola, a nie na kasie pracować. Panu po prostu nie spodobał się mój młody wygląd (miałam 20 lat), bo z obsługi był zadowolony xd
#21.
Bar na Brackiej przy rynku. Wchodzi para i facet pyta, gdzie tu są łazienki. Wskazuję mu drzwi do toalety i kontynuuję robienie drinków. Wtem on patrzy na mnie jak na debila, podchodzi bliżej i bardzo powoli tłumaczy mi – z podziałem na sylaby jak do małego dziecka – że oczywiście chodziło mu o Łazienki Królewskie. Być może to dobry moment, żeby wspomnieć, że akcja miała miejsce w Krakowie...
#22.
Pracowałem na studiach w sklepie typu żabka na dworcu. Wiadomo – drogo jak jasna cholera. Mała cola 0,5 l za 6 zł. Ze 40 razy dziennie pytano mnie, czy zwariowałem, czy mi się w dupie nie przewróciło czasem albo czy nie wstyd mi tak ludzi okradać XD Nie żebym stał za tą kasą w wytartych vansach za najniższą krajową.
#23.
Ja w sumie miałem dwie akcje, raz jak mi się moi klienci z męskiej strony prawie pobili po dyskusji, czy lepsze jest halne czy kuflowe, a drugie parka niesłyszących się ze sobą kłóciła na migi tak, że mi wystawkę z kinderkami rozjebała xD
#24.
Wigilia, godzina 13.00, a sklepy czynne do 13.30. Pani pyta, czy przyjadą jeszcze świeże warzywa, bo te pieczarki takie nie za ładne.
#25.
Niedziela, godzina 16, zmiana na infolinii jednego z pięknych elektromarketów, dzwoni pan, że kupił dwa lata temu odkurzacz za 500 zł, a teraz jest w promocji za 350, cytując „MASZ MI W ZĘBACH PRZYNIEŚĆ SKURWYSYNU ZŁODZIEJU JEBANY WARSZAWSKI”.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą