W dzisiejszym odcinku:
- Kobieta 16 razy zatrzymana za jazdę bez uprawnień do prowadzenia pojazdów
- Podróż w bagażniku karawanu
- Zoperowali kolano zamiast kostki
- Kremówki w PKP. Obciach czy jednak nie?
- Wolał siedzieć w więzieniu niż w zimnym domu
- Policyjny pies wywąchał narkotyki podczas pokazu w szkole
19 marca podczas rutynowej kontroli prędkości przeprowadzanej w Radomiu policjantki zatrzymały opla, który przekroczył prędkość o 26 km/h. Okazało się, że auto prowadziła 37- latka, która w latach 2017-2019 była zatrzymana już 16 razy za prowadzenie pojazdów bez wymaganych uprawnień. Ostatni zakaz zakończył się miesiąc wcześniej. Teraz kolejny raz trafi przed sąd, gdzie zostanie kolejny raz ukarana.
Na szczecińskich ulicach doszło do absurdalnej sytuacji. Na YT „Stop Cham” opublikowano nagranie, gdzie widzimy dwóch mężczyzn rozmawiających za karawanem. Wygląda na to, że problemy z transportem postanowiono rozwiązać... pakując jedną osobę do bagażnika. Zgodnie z przepisami za przewożenie większej liczby osób niż określona w dowodzie rejestracyjnym pojazdu grozi 100-złotowy mandat i punkty karne – po 1 za każdą dodatkową osobę. Uwagę zwraca jeden komentarz, a czy historia prawdziwa, to inna sprawa:
Raz po nieudanym rabunku wieźliśmy trupa w bagażniku, gdy policja zatrzymała nas przypadkiem do kontroli i kazała otworzyć bagażnik. Powiedziałem, że gość śpi po imprezie i żeby go nie budzić, wlepili nam mandat i pojechaliśmy dalej.
Film zobaczycie
TUTAJ.
Do sytuacji doszło w szpitalu w Siedlcach. Do Radia Zet zgłosił się słuchacz, który ma problemy z chodzeniem. Opowiedział historię, która miała miejsce w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach:
Mieli mi wyciągnąć dwie śruby z kostki, a tymczasem, gdy się wybudziłem z narkozy, zobaczyłem szwy na kolanie. Poinformowano mnie, że doszło do małej pomyłki i zoperowano (nacięto) mi kolano.
Kostkę zoperowano, ale nacięcia spowodowały problemy z poruszaniem się. Szpital twierdzi, że doszło tylko do nacięcia skóry, ale problemy i rozmiar rany wskazują na coś innego. Rodzina opowiada:
Boimy się, że stało się dużo więcej niż „rozcięcie podskórne”. Szpital nie wykazał się nawet zwykłą ludzką empatią. Nie było rozmowy. Nikt nawet nie zadzwonił z pytaniem, jak się czuje. Tak, jakby szpital nie poczuwał się odpowiedzialności za tę „pomyłkę”. W liście przesłanym do mężczyzny szpital informuje, że są świadomi pomyłki, ale nic takiego się nie stało i dojdzie on do siebie.
Pytanie w tytule, odpowiedź w komentarzu i po temacie. Ale wyjaśnijmy, bo może nie każdy zna temat. W rocznicę śmierci Jana Pawła II na części tras kolejowych rozdawano „Papieskie kremówki”, ulubione ciastko Karola Wojtyły z młodości. Pierwsze informacje o akcji traktowano jako żart z okazji 1 kwietnia, ale nie! Do tego doszło i ciastka rozdawano. Ku pamięci śmierci JPII w pociągach leciał taki komunikat:
Tak wyglądał komunikat, który otrzymali pracownicy kolei i dodatkowe wymaganie dotyczące między innymi stroju:
Kto miał szczęście, ten nawet załapał się na kremówkę i mógł się tym pochwalić:
A kto nie miał szczęścia, ten leciał do sklepu kupić coś podobnego, tak jak europosłanka Jachira po swoją napoleonkę. Dostało się jej też w komentarzu od olimpijki Zofii Klepackiej, która napisała w komentarzu:
No lepiej nie – i tak masz tłustą dupę.
Najlepsze memy o kremówkach znajdziecie
TUTAJ.
29 marca na komendę w Dąbrowie Tarnowskiej zadzwonił mężczyzna, który chciał zgłosić włamanie. Do miejscowości Mędrzechów wysłano patrol ze Szczucina. Na miejscu policjanci zastali 52-latka, ale o włamaniu nie było mowy. Zgłaszający miał też wcześniej wspominać, że był poszukiwany przez policję i wypytywano o niego sąsiadów. Okazało się, że cała akcja to była sprytnie przemyślana operacja, która pozwoliła mężczyźnie trafić do więzienia. Miał on do odbycia 6 dni odsiadki, a że nie chciał ogrzewać mieszkania, to wolał zostać zabrany przez funkcjonariuszy.
4 kwietnia w jednej ze szkół w Oławie odbyło się spotkanie, które miało za zadanie uświadamianie młodzieży „na temat przejawów demoralizacji, zgubnym wpływie narkotyków i alkoholu na życie i zdrowie, a także poruszyć temat odpowiedzialności karnej nieletnich”. Wraz z policjantką na miejsce wysłano psa wyspecjalizowanego w wykrywaniu zapachów narkotyków. W pewnym momencie pies zareagował i ruszył do jednego z plecaków, w którym ujawniono niewielką ilość suszu roślinnego – marihuany oraz lufkę. Jego właścicielką okazała się 16-latka, która po czynnościach prawnych została przekazana rodzicom, a sprawę skierowano do sądu rodzinnego.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą