Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Oni jeszcze nie wiedzieli... - 5 sławnych osób uwiecznionych na zdjęciach tuż przed śmiercią

49 894  
279   19  
Fotografia to zatrzymany w dwóch wymiarach czas. Nigdy nie wiadomo czy ten marny skrawek uchwyconej rzeczywistości nie będzie ostatnią pamiątką po osobie, która lada chwila uda się na piwo z anielskim orszakiem. Po latach takie fotografie nabierają dość upiornego charakteru, szczególnie jeśli pomyślimy sobie, że uwiecznione na nich osoby absolutnie nie są świadome swojego losu.

#1. Robert Kennedy - „Czy nikomu nic się nie stało?”

Robert „Bobby” Kennedy był młodszym bratem Johna Kennedy’ego i podobnie jak on parał się polityką. W chwili śmierci głowy państwa mężczyzna piastował urząd prokuratora generalnego Departamentu Sprawiedliwości, a rok po tej tragedii zdobył mandat senatora stanu Nowy Jork. Zwieńczeniem jego kariery miał być udział w wyborach prezydenckich. Polityk otwarcie popierał Izrael w toczonej przez ten kraj wojnie przeciw Syrii, Jordanii i Egiptowi, czym zdobył nie tylko poparcie niektórych wyborców, ale również wrogów wśród mniejszości arabskiej. Jedną z osób, które nie darzyły Kennedy’ego szczególną sympatią był Sirhan Sirhan – młody, mieszkający w USA, Palestyńczyk. Mężczyzna dopadł polityka w momencie, gdy ten dosłownie parę minut po tym, jak został wyłoniony zwycięzcą prawyborów w Partii Demokratycznej, zmierzał na konferencję prasową w jednej z sal hotelu Ambassador w Los Angeles. W chwili, gdy Kennedy, przechodząc wąskim korytarzem, mijał stojącą tam maszynę z lodami, wyłonił się zza niej Sirhan i oddał w stronę Roberta cztery strzały ze swojego rewolweru Iver-Johnson Cadet. Pierwsza z kul trafiła Roberta w głowę, a dwie następne w szyję oraz w klatkę piersiową. Tylko ostatni z pocisków minął się z celem.


Zdjęcie wykonano, kiedy świadomy jeszcze polityk pytał swoich współpracowników: „Czy nikomu nic się nie stało?”. Prawdopodobnie nie zdołał już dowiedzieć się, że oprócz niego poważnie rannych zostało pięć osób. Po chwili bowiem stracił przytomność. Nigdy już jej nie odzyskał i mimo desperackich prób ratowania jego życia oraz operacji, podczas której usunięto z jego czaszki kulę i pogruchotane fragmenty kości, niedoszły prezydent USA wyzionął ducha po niespełna dniu pobytu w szpitalu.

#2. Elvis z wizytą u dentysty – 1977 r.

6 czerwca 1977 roku Elvis Presley, wchodząc na scenę w Indianapolis nie zdawał sobie sprawy, że będzie to jego ostatni występ. Trzeba szczerze przyznać, że nie był to najlepszy okres dla słynnego „króla rock’n’rolla”. Artysta cierpiał wówczas na solidną nadwagę i walczył o wycofanie ze sprzedaży napisanej przez jego byłych ochroniarzy książki, w której autorzy z dużymi szczegółami opisali pełne narkotyków i morza alkoholu życie gwiazdora. I chociaż numery z niedawno wydanego albumu artysty wspięły się na szczyty list przebojów, to Elvis wydawał się już mocno zmęczony swoją karierą. A mimo to nie zamierzał rezygnować z szumnie zapowiadanej wielkiej trasy koncertowej po USA. 15 sierpnia 1977 roku artysta, przebywając w swoim ukochanym Graceland udał się do dentysty. Kiedy wracał z tej wizyty, jeden z jego oddanych fanów uchwycił swego idola na poniższym zdjęciu.


Jak się pewnie już domyślacie – była to ostatnia fotografia, na której Presleya widzimy żywego. Wczesnym popołudniem następnego dnia, Elvis znaleziony został w łazience posiadłości w Graceland przez swoją ówczesną partnerkę – Ginger Alden. Leżał w pozycji embrionalnej prawdopodobnie martwy już od dobrych kilku godzin. Oficjalną przyczyną zgonu było nagłe zatrzymanie akcji serca, chociaż do dziś krążą plotki o rzekomym samobójstwie muzyka lub odejściu do krainy wiecznych łowów w następstwie przedawkowania narkotyków. Jest też i oczywiście teoria mówiąca o sfingowaniu przez artystę własnej śmierci.
Z historią odejścia uwielbianego na całym świecie piosenkarza związana jest jeszcze jedna fotografia. Otóż po odkryciu zwłok Elvisa, jego kuzyn – Billy Mann wykonał zdjęcie ciała artysty, a następnie za sumkę 18 tysięcy dolarów sprzedał je magazynowi „National Enquirer”. Następnego dnia czasopismo epatowało ze swej okładki trupem „Króla”. Dzięki temu zabiegowi redakcja odnotowała największą w historii swego istnienia sprzedaż periodyku.

#3. Mahatma Gandhi i zabójca, który pokłonił się swej ofierze – 1948 r.

Twórca indyjskiej państwowości i polityk uchodzący za głosiciela globalnego pacyfizmu, wcale taki święty nie był, co dość często wytykają mu jego współcześni biografowie. A mimo to chudziutki, żylasty hindus w okularach dla wielu na zawsze pozostanie symbolem filozofii biernego oporu oraz koncepcji niestosowania przemocy. Polityk miał jednak wielu wrogów nawet i wśród własnych rodaków. Głównym zarzutem, który wytaczano przeciw niemu było to, że miał on dopuścić do oddzielenia się od Indii części kraju zamieszkanego głównie przez muzułmanów. Jednym z zaciekłych przeciwników polityki Gandhiego był Nathuram Godse – związany z indyjskimi fundamentalistami dziennikarz, który postanowił przy pierwszej nadarzającej się okazji zabić męża stanu. 30 stycznia 1948 roku, gdy Mahatma szedł na modlitewne spotkanie, Godse stanął mu na drodze, głęboko pokłonił się przed nieświadomym zagrożenia mężczyzną, a następnie, wyciągnąwszy pistolet, posłał w stronę Gandhiego trzy kule.


Polityk upadł na ziemię, a ostatnimi jego słowami, jakie usłyszeli świadkowie, było „He Ram!”, czyli „O Boże!”. Niektórzy twierdzą nawet, że temu zdaniu towarzyszyło charakterystyczne klaśniecie w dłonie – typowy gest podczas modlitwy uduchowionego hindusa. Nie do końca też wiadomo czy Mahatma wyzionął ducha od razu po zamachu, czy też pół godziny później w jednej z sypialni domu, w którym to polityk spędził ostatnie miesiące swego życia.

Małe, acz istotne, sprostowanie - powyższe zdjęcie krąży po sieci jako ostatnia fotografia, jaką zrobiono Gandhiemu. Coś mi tu jednak nie grało, bo zabójca polityka wyglądał trochę inaczej, niż facet ze zdjęcia. Zrobiłem więc małe śledztwo i szybko okazało się, że ten obrazek to nieco "postarzony" kadr z filmu "Nine Hours to Rama". Jak to kiedyś powiedział Albert Einstein "Nie wszystko co znajdziesz w Internecie jest prawdą.".

#4. Włodzimierz Lenin po śmierci wyglądał znacznie lepiej – 1923 r.

Organizator i przywódca rewolucji październikowej, lider bolszewików, a następnie naczelny ideolog i głowa Rosji Radzieckiej zmarł w stosunkowo młodym wieku, bo mając zaledwie 54 lata. Początek jego zdrowotnych problemów sięga 1918 roku, gdy po przemowie wygłoszonej przez polityka do robotników, próbę zamachu na jego życie przeprowadziła Fanny Kapłan – członkini eserowców, zdelegalizowanej przez partię bolszewicką, organizacji dążącej do przekształcenia Rosji w republikę demokratyczną rządzona przez klasę chłopską. Dwie kule, którymi oberwał Lenin, dość poważnie go raniły i polityk nigdy już nie odzyskał pełni swych fizycznych sił. Warto tu dodać, że kulę, która utknęła w szyi przywódcy, uzdolniony, rosyjski chirurg wyciągnął dopiero cztery lata po zamachu. W tym samym też roku Lenin dostał pierwszy udar, a w ciągu kolejnych miesięcy – dwa kolejne. Po ostatnim nie był już w stanie poruszać się ani mówić. Dodatkowym czynnikiem, który mógł osłabić zdrowie polityka, prawdopodobnie była choroba weneryczna. Kiłę miał on złapać od Inessy Armand – komunistki, z którą Lenin i wielu innych mężczyzn utrzymywało kontakty seksualne. Czy faktycznie bzykanie mocno rozpasanej rewolucjonistki doprowadziło Włodzimierza do tak złego stanu? Jest szansa, że dowiemy się o tym w ciągu najbliższych miesięcy, kiedy to zostanie opublikowana medyczna kartoteka słynnego bolszewika.


Ostatnia fotografia Lenina pochodzi z maja 1923 roku i została wykonana ponad sześć miesięcy przed jego śmiercią. Trzeba przyznać, że mumia przywódcy rewolucji październikowej ma w sobie znacznie więcej życia niż mężczyzna uwieczniony na zdjęciu…

#5. River Phoenix i jego niedokończony film – 1993 r.

Chociaż obecnie wszyscy zachwycają się talentem Joaquina Phoenixa, to w latach 90. ubiegłego wieku, wielką nadzieją Hollywood był jego brat – River. Widziano w nim kogoś na kształt nowego Jamesa Deana. Niestety, podobnie jak wielu młodych gwiazdorów Hollywood, także i on nie stronił balangowego życia zakrapianego wszelkiej maści używkami. W październiku 1993 roku artysta wrócił do Los Angeles po spędzeniu paru tygodni na planie filmu „Dark Blood” w Nowym Meksyku.


Aktor szybko wpadł w imprezowy cug i przez kilka dni raczył się heroiną oraz kokainą, a to dość ryzykowna kombinacja… Mało też spał. 30 października River odwiedził Viper Room – klub, którego współwłaścicielem był jego kumpel z branży, Johnny Depp. Phoenix miał tam wystąpić na scenie razem ze swym zespołem P, w skład którego wchodziły takie tuzy muzyki, jak Flea i John Frusciante z Red Hot Chilli Peppers, Gibby Haynes z Butthole Surfers, Al Jourgensen z The Ministry oraz wspomniany już Depp. Podczas występu River źle się poczuł. Jego kumple zaproponowali mu podwózkę do domu, jednak po chwili aktor stwierdził, że chwilę słabości ma już za sobą i musi zaczerpnąć świeżego powietrza. Podczas gdy reszta zespołu kontynuowała występ, River po chwili leżał już na chodniku przed klubem targany silnymi konwulsjami. W oczekiwaniu na przyjazd karetki, jego brat Joaquin wykonywał na nim sztuczne oddychanie. Medycy, którzy po chwili dotarli na miejsce, stwierdzili u młodego artysty zatrzymanie akcji serca i w drodze do szpitala bez skutku usiłowali przywrócić mężczyznę do życia. Ostatecznie po długiej akcji reanimacyjnej lekarze stwierdzili zgon.
Aktor nie zdołał dokończyć swego ostatniego filmu, mimo że większość scen z jego udziałem została nakręcona. Niestety nadal brakowało kluczowych dla fabuły fragmentów. Ostatecznie zastąpiono je narracyjnymi monologami reżysera - George’a Sluizera. Film został ukończony i w takiej właśnie miał swą premierę w 2012 roku.
2

Oglądany: 49894x | Komentarzy: 19 | Okejek: 279 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

09.05

08.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało