Spotykają się koledzy po latach: - Co słychać? - A wiesz, nowy biznes właśnie otworzyłem. - Jaki? Pub? - Nie, burdel. -A jakie ceny? - 120 do buzi, 200 od tyłu. - A normalnie? - Normalnie jeszcze nie ma, na razie sam pracuję.
--
Nie ma takich głupców, co by nie umieli jednym uśmiechem schować się w nieba pościeli