Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
też z pracy, ale prawie tak jakby już weekendowo

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
U mnie jeszcze nie weekendowo, ale czas ostatnio tak zapierdziela, że dopiero wczoraj odkryłam że za tydzień jedziemy na Carnaval Sztukmistrzów do Lublina a za trochę ponad trzy będę miała tydzień urlopu

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
A ja w środę jadę na Rammstein
Jak już się tak chwalimy

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Baw się dobrze
Ty zaczęłaś weekendem

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

maniekm111
maniekm111 - Superbojownik · 4 lat temu
Za 2 tyg znów urlop

--
"Życie jest za krótkie żeby pić kiepskie piwo "

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Kaab, przepraszam
Ostatnio edytowany: 2019-07-19 12:19:15

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
Paulka, wybaczam
Czasem bywam miła, pamiętaj o tym

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
Muszę sobie jakieś profilowe ustawić. Łyso mi tak bez

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Kaab
Nam pewnie bardziej brakuje Twojego profilowego niż Tobie Czekamy
Ostatnio edytowany: 2019-07-19 12:32:11

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
No. Ujdzie. Świeże, przed chwilą robione

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu



Zapomniałam!
Ostatnio edytowany: 2019-07-19 13:10:20

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Aż mnie wylogowało z wrażenia

Super

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
Paulka, też się cieszę, że już nie psuję statystyk profilowo - zdjęciowych w naszym wątku

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
chcecie sobie zrobić podróż w czasie do lat osiemdziesiątych? A proszę bardzo
https://www.youtube.com/watch?v=Mu-xcaw7S-A

youtube stwierdził, że będę chciał tego posłuchać, miał cholerną rację, skurkowaniec

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
niespodzianka

tak to się zaczęło https://joemonster.org/phorum/read.php?f=3&i=1259382&t=1259382

Na szczęście nie musiałem fatygować się aż za naszą piękną, wschodnią granicę. Nadia bez problemów przystała na propozycję spotkania. Za dwa dni miała być w Polsce żeby pozałatwiać jakieś niezałatwione sprawy. Jakie? Nie mój problem, nie pytałem. Miałem tylko nadzieję, że przez te dwa dni nie zbierze się nad Mońkami burza w postaci wkurwionych posłańców, wydelegowanych przez biznesmenów spod Konina. Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Do czasu spotkania chciałem trzymać Czapkę z Daszkiem z dala od ludzi i od kłopotów. Plan dobry, ale tylko jedno z nas było jego orędownikiem.
- Kapelusz, już bez przesady. Co może się stać w takim miejscu jak Mońki? Ostrożny jesteś jak panienka z dobrego domu przed pierwszym bzykaniem.
Tak właśnie zareagowała na moje troski i zmartwienia o jej zdrowie. Czy nawet życie.
- Czapka, mówiąc wprost, może się stać całe w chuj rzeczy, o których nawet w najśmielszych marzeniach byś nie pomyślała. Bandyci lubią to miejsce.
- Nie ma takich zbirów, z którymi sobie nie poradzimy, prawda?
- Tia – westchnąłem – prawda, i właśnie dlatego tłukłaś się do mnie ledwie żywa przez pół kraju.
- Otóż to. Więc nie pierdol, tylko połataj, a potem zabierz starą koleżankę na spacer.
Czyli bez dyskusji. No dobrze. Siłą jej tu przecież nie zatrzymam. Ale moment.
- Zaraz, jakie połataj? – Zapytałem szczerze zdumiony.
- Normalnie, bierzesz igłę, dobrą nić, raz dwa zszywasz ranę, przepijamy i gotowe. Jakiś problem?
Ogromny, kurwa, problem. Nigdy nie bawiłem się w chirurga.
- Jak by to ująć…
- Nigdy nie bawiłeś się w chirurga, zgadłam?
Przenikliwość dziesięć na dziesięć.
- Wiesz, ostatni raz szyłem coś w podstawówce na zajęciach technicznych. A było to kupę, nawet wielką kupę, lat temu. – Miałem poważne wątpliwości co do tego przedsięwzięcia. Fakt, ręce akurat mi nie drżały, jakieś znieczulenie i dla pacjenta i dla mnie by się znalazło, ale powiedzmy sobie wprost. Pomysł był do dupy. Umiem sprawić by ludzie potrzebowali lekarza, natomiast zastąpienie łapiducha? Inna liga.
- Nie marudź, tylko bierz się do roboty. W moich manelach znajdziesz mały zestaw do szycia.
Pogrzebałem w jej niewielkim plecaku. Pistolet, pudełko z nabojami, szminka, jest i zestaw do szycia. Posłałem jej zdzwione spojrzenie.
- No co? W wolnych chwilach ceruję. No już, szkoda czasu.
No dobra. Zacznijmy procedurę. Na jednej nodze skoczyłem na dół do baru i zgarnąłem flaszkę wódki. Barman spojrzał rozbawiony na zegarek. Rzeczywiście, było dosyć wcześnie jak na gorzałę.
- Do celów medycznych, kolego.
- Jasne, panie Kapelusz, ja przecież nic nie mówię.
- Ale gęba ci się cieszy jak komu głupiemu na widok kostki masła.
- Obiecuję spoważnieć, by dbać o dobre samopoczucie naszych klientów, panie Kapelusz.
Gnojek. Ale swój i poczciwy. Nie miałem do niego pretensji.
- Dobra, już nie cwaniakuj. Jest sprawa. W bardzo nieodległej przyszłości możesz usłyszeć kobiecy krzyk dochodzący z mojego pokoju. Ignorujesz go, prawda?
- Ho, ho, takie historie? A jak w szpitalu usłyszą? Na mieście powiadają, że siostra Marylcia ma dobry słuch. – Szczerzył zęby w bezczelnym uśmiechu.
Nie no, wytrzaskam go zaraz po gębie. Musiałem mieć zabójcze spojrzenie, bo chłystek szybko spokorniał.
- Panie Kapelusz, żart oczywiście, pan wie, że ja to pierwszorzędna dyskrecja i firma bez skaz na życiorysie.
- Od razu lepiej. – Przyznaję, łatwo mnie podszedł. Ale w gruncie rzeczy nie miałem obaw. Bo jak to? Takie czasy, że z hotelowego pokoju nie mogą dochodzić okrzyki? Bez jaj.
Wróciłem na górę.
- Gotowa? – zapytałem rozlewając wódkę.
- Gotowa. Tylko weź tę igłę najpierw jakoś zdezynfekuj, czy cokolwiek.
- Zaraz – odpowiedziałem – najpierw robię za anestezjologa, potem za pomoc chirurgiczną, a na końcu za szewca. Zdrowie. I odwagi – dodałem i uniosłem kieliszek.
- Ja tam się nie boję. Na pohybel.
Wypiliśmy jeszcze za pomyślność dla personelu pomocniczego i pewną dłoń chirurga. Teraz już nie miałem najmniejszych wątpliwości, że plan zszycia rany jest doskonały, a ja przecież tylko dziwnym zrządzeniem losu nie wybrałem się na studia medyczne. Bo wiedzę i umiejętności przecież posiadam.
- To jedziemy – powiedziałem – ściegiem falbankowym.
- Kapelusz, czy ty masz pojęcie, czym jest ścieg falbankowy?
- Najmniejszego, więc nie ryzykuję, że wyjdzie źle, prawda?
- Kurwa, szyj na okrętkę i nie pierdol.
Przestałem więc pierdolić i zacząłem szyć na okrętkę. Igła wchodziła dosyć łatwo, nie wiem, być może wypity alkohol sprawiał, że nie czułem oporu. Czapka dzielnie znosiła moje popisy. Syczała z bólu tylko od czasu do czasu, więc uważałem, że sprawiam się nawet lepiej niż dobrze. Z raną wlotową poradziłem sobie w trymiga. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo w istocie minęła prawie godzina.
- Te, pan chirurg. Przerwa na wzmocnienie organizmu.
- Zaraz, jeszcze tylko supełek przytnę, bo niezbyt estetycznie zawiązałem końcówkę szwu.
Byłem naprawdę dumny ze swojej roboty. Kurde, niecodziennie człowiek odkrywa w sobie talenty krawieckie. Zajęliśmy się wzmacnianiem naszych układów odpornościowych. Odpowiedzialnych za stres, rzecz jasna. Jeszcze papieros i druga rana.
Najważniejsze, to podtrzymywać z pacjentem niezobowiązującą konwersację. To ułatwia pracę. Nie wiem czy jakikolwiek podręcznik medyczny tak mówi, ale uważałem, że to doskonałe rozwiązanie.
- Czapka, a powiedz ty mi, co właściwie chcesz zrobić z całą tą twoją paskudną sytuacją? Ok, na kilka dni cię zamelinujemy, powiedzmy, że źli ludzie się stąd zabiorą. O ile w ogóle tu przyjadą. Co dalej?
- Będę musiała dokończyć robotę.
- Czyli?
- Jak to „czyli?”, co za „czyli?”, sprawa już jest osobista. Nie nasyła się na mnie kilerów, rozsądnie myślący człowiek powinien to wiedzieć.
- Planujesz walki partyzanckie na terenie województwa łódzkiego?
- Konin leży w Wielkopolsce, ignorancie.
- Bez znaczenia w tej chwili – wtrąciłem.
- Wszystko jedno, przecież nie pojadę pod siedzibę tego biznesmena z panzerfaustem pod pachą i nie wygarnę mu w okno. Już ja coś wymyślę, ale gość będzie cierpiał. Dużo bardziej niż uczucia estetyczne pierwszego lekarza, który zobaczy coś ty tu za szycie odwalił.
- Przecież się trzyma.
- Żartuję, świetnie sobie radzisz.
Jestem pewien, że w dużej mierze przemawiała wtedy wódka, a nie Czapka.
- A więc prywatna zemsta?
- Wiesz, to naprawdę paskudny człowiek. Świat nie będzie żałował tej straty.
- Załatwisz go?
Wzruszyła ramieniem. Tym zdrowym.
- Zlecił porwanie dzieciaka, próbował wysłać mnie na łono Abrahama, po cholerę taka gnida ma wdychać nasze czyste powietrze? – Puściła oko, a ja się uśmiechnąłem pod nosem. Cóż, każdy z nas ma inne metody pracy, a przecież ja też do świętoszków nie należę.
- Jakbyś potrzebowała wsparcia, daj znać.
- Wiem, dzięki. I tak już robisz sporo. Pewno pokrzyżowałam ci plany tą wizytą. Łatasz mnie w tej norze zamiast spędzać przyjemnie czas z jakąś panieneczką. Ej, co jest?
Chyba wbiłem igłę nieco zbyt głęboko. Błąd w sztuce.
- Wybacz.
- Drażliwy temat?
- Nie będę ci się tu zwierzał, to nie konfesjonał – powiedziałem stanowczo. Może odrobinę zbyt stanowczo. Nie miała przecież złych intencji.
- Luz, ale jak masz pan problem, panie Kapelusz, z płcią piękną, to służę poradą.
- Moja sprawa, bez zaproszenia w życie prywatne się nie mieszamy.
- A coś ty taki poważny się nagle zrobił? Ale okay, jak tam chcesz.
Tak właśnie chciałem. Marylcia miała zostać poza tą sprawą. Chociaż w Mońkach konspiracja jest raczej niemożliwa.
- No to skończone. Krawiectwo prima sort. Doświadczony fachman by się nie powstydził.
Spojrzała w niewielkie lusterko, które miałem od niedawna w pokoju. Z zadowoleniem pokiwała głową.
- Klasa, szacuneczek. Mam u ciebie dług.
- Nie ma o czym mówić.
- To może na miasto? Jest tu gdzie wypić?
Cała Czapka, wczoraj prawie mi tu zeszła, dzisiaj już chce iść w tango.
- Myślę, że powinnaś posiedzieć tu, w zajeździe do czasu, aż załatwimy sprawę przerzucenia cię gdzieś dalej. – Raz jeszcze chciałem przemówić jej do rozsądku.
- A ja myślę, że pieprzysz głupoty. Nie ma mowy żebym tu kwitła przez dwa dni, czy kiedy ty się z tą Tanią…
- Nadią.
- …Nadią umówiłeś. Więc powtórzę, jest tu gdzie uderzyć kilka głębszych, dopić piwem i terapeutycznie trzasnąć komuś w ryj?
- Kurwa, ledwie ci rękę połatałem.
- A drugą mam sprawną, tulipana utrzymam.
- Jest tu jedna karczma, niedaleko.
- No to szykuj się i w drogę.
Co miałem zrobić? Nie jestem jej aniołem stróżem. Ani tym bardziej ojcem, żeby prawić jakieś większe morały. I tak nie miało to sensu.
Ruszyliśmy do karczmy. Tam zgiełk jak co wieczór. Choć gdy tylko przestąpiliśmy próg szynku, rozmowy jakby ucichły. Nie spodziewali się mnie w towarzystwie kobiety. No, konkretnie to nie spodziewali się mnie w towarzystwie innej kobiety niż się spodziewali.
- Czego tak się gapicie, łajzy, koleżankę przyprowadziłem, więc kulturalnie się zachowywać.
Odpowiedziała mi salwa śmiechu. Kultura w monieckim barze, dobry żart. Stanęliśmy z Czapką przy szynkwasie. Barman Stary Kufel zjawił się momentalnie.
- Nu, co pani szanownej podać? Bo ze alkoholi mamy wódkę i piwo. Więc wybór jak widać jest. – Kufel był wyraźnie zadowolony ze swojej przemowy. Gębę wykrzywiał w czymś, co przy dobrych chęciach można by nazwać szczerym uśmiechem.
- A ja mógłbym pani uprzejmi zaproponować wino butelkowane.
Oczywiście Tyczka, któżby inny. Swoim zwyczajem musiał się zjawić i wtrącić swoje trzy grosze.
- Poznaj Tyczkę – zaprezentowałem kolegę. – To tutejszy specjalista od spraw mechaniki samochodowej, drobnych bójek i poważniejszych awantur.
- Nu, już Kapelusz ni przesadzaj – udawał skromność – żaden ze mni specjalista. Tyczka. – Skłonił się prawie szarmancko. Prawie, po lekko się przy tym zachwiał.
- Czapka z Daszkiem. Miło poznać. Ale za wino to jednak podziękuję. Może innym razem. Panie barman, pan poleje kolejeczkę dla mnie, Kapelusza i specjalisty Tyczki.
- Ma si rozumić.
Trzy kieliszki stanęły w prawie równym rzędzie. W gardło raz. Poprawka, w gardło dwa i można się było zająć poważniejszym piciem. Na monieckie morze wypłynęły U-Booty.
- Kapelusz – dyskretnie chrząknął Tyczka. – Ta sprawa z nocy załatwiona jak ta lala.
- Jaka sprawa? – Zainteresowała się Czapka.
- Twojego środka transportu. Ten oto gentleman zaadaptował twoją Imprezę na własne potrzeby. Nie masz chyba żalu o furkę?
- Skąd, dzięki, Tyczka. Auto jest oczywiście twoje. Niech ci służy dobrze. - Dodała tylko dla formalności.
- Nu, posłuży, a pewni. Tylko już nie mni, bo pojazd musiał zmienić powiat.
- A to czemu? – Zaniepokoiłem się lekko.
- A nu bo tam pluskiew była, taki nadajnik ślidzący.
- O kurwa. Niedobrze.
- Ni tak znowu nidobrze. Pani ma tam we aucie taki komputer, który pokazuje przejechaną trasę. Sprawdziłem co i jak. Z nigo wynika, że w Mońkach stała pani nidługo. Pierwsza rzecz jaką zrobiłem przy tej bryczce to sprawdziłem czy pluskiew nie siedzi. Nu i była. Ale spokojna głowa. A wygląda to tak. Pani…
- Mów mi po prostu Czapka.
- Jasne, przyjechałaś, Czapka, do Moniek. Tu si zatrzymałaś na krótki postój w lesi i po jakimś czasi pojechałaś dalij. Znaczy to ja pojechałem. Ali to nieistotne. Nu, pojechałem dalij, ale głupi ni jestem. Więc jakieś pięćdziesiąt kilometrów stąd zatrzymałem się co by przebadać samochód. Mam taką miejscówkę w lesi, nieważne. Nu i tam tę pluskiew znalazłem. Nu to niwiele myśląc, ruszyłem dalij w drogę, żeby wyglądało, że fura jedzi gdzieś w cholerę na północ.
- Tyczka, zaczynasz się plątać, do celu, przyjacielu, zmierzaj do celu.
- Nu, już zmierzam, ni przerywaj, Kapelusz. Ni wyłączałem tej pluskwy, bo to by było podejrzane.
- Widzisz, Czapka? Pod moim okiem ten cwaniaczek zrobił się na prawdziwego szpiega. – Rzuciłem z udawaną dumą.
- Imponujące.
- Dziękuję, nu, więc teraz samochód jest daleko stąd, i jutro na lawecie poleci sobi na Litwę. Tak to obmyśliłem.
- Nie no, zadziwiasz mnie. Barman, polej no jeszcze kolejkę temu geniuszowi zbrodni.
Wódka poszła w gardła. Właściwie Tyczka miał rację. Bardzo źle to nie wyglądało. Wiedzieli, że dostała postrzał, więc postój na odpoczynek był całkiem naturalny. Kluczenie po drogach Podlasia właściwie też. Co więc mogło pójść nie tak? Wydawało się, że jesteśmy w miarę bezpieczni. Wydawało się…


--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
tylko znowu za krótkie.
i to podwójne! Za Kapelusza i za Severskiego

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
, za literki do porannej kawy


--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Źle mi się kliknęło i trafiłam na 2015 rok. Na kółko piorących w niedzielę i bardzo mądre przysłowie: "Na koszmara walnij browara" Nadal aktualne

Ostatnio edytowany: 2019-07-20 18:42:18

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
Severski daje radę, którą serię czytasz?

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Nielegalnych, mało że seria świetna to jeszcze książki mają dużo stron Idealne połączenie.

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
Też jestem tego zdania

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

maniekm111
maniekm111 - Superbojownik · 4 lat temu
Niedo

Dziś komary sobie zrobiły ze mnie danie dnia

--
"Życie jest za krótkie żeby pić kiepskie piwo "

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 4 lat temu
:kaab jak na koncercie spotkasz mojego synusia to go pozdrów ale nie podrywaj - krakowianka czuwa

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
słońca rażący brak

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 4 lat temu
tak samo u mnie

"Oni szli przez las - my lecimy
Ich nie zaproszą drugi raz - my się sami wprosimy"


--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Chyba nie kojarzę tego



--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
:m_niebieski ja wiem, że wiele osób myśli, że jestem lampucerą, która nie odpuści żadnemu osobnikowi płci męskiej, ale słowo, to plotki!
Jestem zainteresowana jedynie moim zakontraktowanym i
No dobra. Platonicznie wielbię jeszcze kilku panów, ale to jakby się nie liczy


Ramm - stein!

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
O, cześć Kaab
Jesteś przygotowana do koncertu?

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj