Gdyby moja miłość mogła go uratować, żyłby wiecznie. Włożyliśmy naprawdę wiele w ten krótki okres czasu, który razem spędziliśmy. Jego choroba sprawiła, że żył pełnią życia, a mnie nauczyła tego samego.
Umarł w moich ramionach, czułam jego ostatni wdech. To złamało mnie kompletnie, do dziś używam jego wody kolońskiej i zakładam jego ciuchy, aby poczuć jego obecność. Naprawdę mnie kochał i traktował czwórkę moich dzieci jak swoje. One również bardzo go kochały.
Niczego nie żałuję - wiedzieliśmy co się wydarzy i celebrowaliśmy każdą chwilę życia ze sobą. Na jego pogrzebie puściliśmy jego ulubioną piosenkę: Robin S - Show Me Love. To właśnie robił - pokazywał wszystkim czym jest miłość. Brakuje mi go każdego dnia.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą