Paris Hilton nigdy nie grzeszyła inteligencją i tym razem również nie było inaczej. Niedawno pochwaliła się na swoim Twitterze, że wraz z niejaką Britney Spears wymyśliły selfika. Internauci w delikatny (jak zwykle!) sposób zasugerowali jej, że być może się myli...
#1. 11 lat temu wraz z Britney wynalazłyśmy selfika.
Komfort mieszkania bez dodatkowych atrakcji w postaci współlokatorów jest luksusem, na który nie wszystkich stać. A szkoda, bo ma to wiele zalet.
#1. Nie trzeba nosić spodni
Nie tylko spodnie. Można w ogóle nie nosić bielizny, chodzić nago kiedy się chce i ile się chce. Po wzięciu prysznica można poczekać z pięć minut zanim zaczniemy się ubierać, albo i dwie godziny. Bo co za różnica? I tak nikogo nie ma. Można również spać nago, oglądać telewizor i przeglądać Internet też nago. Inna sprawa, że psychologiczna chęć ciągłego przebywania nago jest raczej niepokojąca.
#2. Nie trzeba ciągle sprzątać
Ubrania na łóżku i na podłodze, kupa naczyń w zlewie i inne takie obrazki nie będą nikogo denerwować, bo nikt tego nie zobaczy poza tobą. Jeśli nie przeszkadza ci syf w mieszkaniu, to możesz sprzątać tylko przed wizytą gości, i to tych „ważniejszych”. Z drugiej strony, jeśli lubisz porządek, to też będziesz mieć lepiej – nie ma współlokatora, który ciągle zostawia po sobie syf, a twoja prośba o posprzątanie po sobie musi być wzmocniona twardym argumentem w postaci sekwencji słów powszechnie uważanych za nieparlamentarne.
#3. Można spać ile się chce
Kto z nas nie lubi długo spać? Fajnie jest móc pospać do południa i nie być przez nikogo uznanym za lenia, albo co gorsze, obudzonym przez współlokatora w najciekawszym momencie miłego snu. Nie trzeba się też martwić jak wyglądamy, gdy śpimy.
#4. Zapomnij o kolejce do łazienki
Ludzkość od wieków wie, że jedna łazienka na kilka osób to zdecydowanie za mało, zwłaszcza jeśli wszyscy mają podobny porządek dnia. Wtedy każdy ranek zamienia się w wyścigi, a wygrany i tak musi znosić poganianie pozostałych współlokatorów. Jeśli mieszkasz samemu, możesz spędzić dwie godziny w łazience na szykowaniu się do pracy i nikt nie będzie miał pretensji. Możesz również wykorzystać świetną łazienkową akustykę i umilić sobie mycie operowym śpiewem w swoim wykonaniu bez obawy, że zamiast prośby o bis usłyszymy coś typu „zamknij ryj!”.
#5. Brak problemów z jedzeniem
Nagle z lodówki zniknęło ci coś, na co miałeś ochotę przez cały dzień? Pewnie współlokator dorwał się do tego przed tobą. Może jest to nawet ten sam współlokator, który zawala lodówkę żarciem zalegającym potem tygodniami i w końcu rozwijającym własną cywilizację w postaci zadziwiającej, ale też nieco zatrważającej pleśni.
#6. Koniec z niezręcznymi sytuacjami
Raz na sto lat nawet najgorszemu podrywaczowi zdarzy się przyprowadzić kogoś na wieczór do domu. Wtedy trzeba delikatnie, acz stanowczo zasugerować współlokatorowi, że może powinien sprawdzić, czy nie grają czegoś ciekawego w kinie. Ale nie to jest najgorsze w tej „kategorii”. Najgorszy jest moment, kiedy ty samotnie spędzasz piątkowo-sobotni wieczór przed telewizorem, a zza ściany pokoju współlokatora dobiegają sygnały, że on bezczelnie spędza ten wieczór zdecydowanie ciekawiej.
#7. Można oglądać co się chce
Jasne, że można razem ze współlokatorem oglądać „Breaking Bad” albo „Wiadomości” i nabijać się z Piotra Kraśki, tylko co jeśli wasze gusta telewizyjne się nie pokrywają? Oczywiście, można kupić drugi telewizor, ale skoro dzielisz z kimś mieszkanie, to raczej nie stać się na taki nieco bezsensowny zakup. Mieszkając samemu możesz oglądać co chcesz, nawet najbardziej towarzysko kompromitujące programy i seriale i nikt się nie dowie!
#8. Można się nie myć
To, że mieszkanie samemu pozwala na swobodne korzystanie z łazienki już wiemy. Ale jest przecież i przeciwległy biegun – niemycie się. Unikanie kontaktu z wodą i mydłem jest z reguły surowo potępiane przez społeczeństwo (zwłaszcza tę jego część korzystającą z komunikacji miejskiej), ale przecież w twoich czterech ścianach jesteś tylko ty. Możesz zrobić sobie krótki urlop od łazienki i nikomu nie będzie to przeszkadzać.
#9. Można się obżerać
Czasem ma się ochotę na niezwykle wykwintną kolację złożoną z resztek tortu i wczorajszej pizzy (właśnie w takiej kolejności). Pechowcy mieszkający z fitness nazi muszą wtedy czuć na sobie wzrok pełen pogardy i ostrej oceny. Niezdrowo? A kogo to obchodzi? Bo na pewno nie ciebie!
#10. Można po prostu zniknąć
Mieszkając z drugą osobą siłą rzeczy nie da się nie wejść z nią w kontakt, chociażby wzrokowy. A przecież zdarzają się dni, kiedy chcemy zniknąć dla całego świata. Zaszyć się w łóżku z butelką whisky i w spokoju przeżywać swoją kolejną życiową porażkę. Właśnie wtedy docenia się mieszkanie bez współlokatora – nikt nas nie widzi, my nikogo nie widzimy, nikt nas o nic nie pyta, my nie musimy nic nikomu mówić.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą